sobota, 29 listopada 2014

Opowiadanie cz.24

                                                              Cz.24
                                       
                                        ~
Co się z tobą działo? Martwiłem się.~


Prosto z auta skierowały się do hotelu, ogarnąć się lekko.
-Agata idziemy na tą kolacje, prawda? Czy tylko tak powiedziałaś?
-No idziemy, idziemy.
-Nie wiem czy to dobry, pomysł. Prawie wcale go nie znamy.
-Więc idziemy by go poznać. -Uspokoiła ją- Przecież będziemy w miejscu publicznym.
-No niby tak ale ...

-Nie ma ale.- Mrugnęła.-Pomaluj się, przebież, weź prysznic i  chodź.
-Ale Agata ! Spójrz no! Nie wiesz co się w ogóle w tym klubie działo! Nie wiesz!
-No i? Żyjesz.

-Ja nigdzie nie idę ! Idź sama. 
- I zobaczysz pójdę !-Wściekła się- I zobaczysz będziesz żałować! 
-To ty będziesz żałować!  Jeszcze tu wrócisz z płaczem! Jak w ogóle wrócisz.
-A zobaczysz że wrócę. -Syknęła, wzięła kurtkę i uciekła.
-Powodzenia... - Oparła się o ścianę i zjechała. Dopiero teraz zaczęła odczuwać  skutki alkoholowe. -Adam! 
-No hej.-Wyszedł zza drzwi.
-Ty cały czas tu stałeś?! 
- No tak, jakbym nie stał to bym  nie wiedział o czym rozmawiałyście.
-Osłabiasz  mnie! Dobra, masz jakąś receptę na kaca?- W tej dziedzinie Adam był nie do pobicia, wszystkie lekarstwa na kaca, alkohole, narkotyki testował na sobie.
-No mam. Kieliszek octu z cukrem i z cytryną.-Zaśmiał się w duchu. 

-Adam!
-To nie, mam lepszy pomysł. Napij się piwa.

-Tak kur*a. Kaca zaleczyć kacem.  Dzięki.
-Nie ma za co. A kroplówkę sobie weź na wzmocnienie, mam jakąś tak na zapasie.

-No dawaj. - Siadła na kanapie włączyła telewizor i zapomniała o Agacie która teraz potrzebowała pomocy....
-Masz! Podłączyć?

-Poradzę sobie.
-Samemu się nie da. Iść po Falkowicza? On mi zawsze pomaga.

-A  on tu jest?!
-No jest, jego pokój został wyremontowany wcześniej no i się wyprowadził. To iść?
- Nie, zawołaj Olę.
-No dobra. -Staną na środku salonu i wrzasnął : OLA !!! - Powinna zaraz być.Ola wyszła do salonu ze swojego pokoju i ujrzała pól przytomną Wiktorię.
-Zostaw nas same Ad...
-Wiki !
Co się z tobą działo? Martwiłem się.-Przerwał jej Falkowicz.
-Nic. -Syknęła.-Mogłabym zostać sama z Olą?! Czy przyjdzie ktoś jeszcze?

-Ja stąd nie pójdę do puki nie powiesz mi gdzie byłyście !
-Czy ty jesteś moim mężem?! Musisz wszystko wiedzieć?! Musisz? Mamy dzieci?!
-Nie. - Odszedł z myślami że na pewno znalazła lepszego sponsora.
-Adam!-Chłopak uciekł a w salonie została sama Wiktoria z Olą.
-Ola podłączysz mi kroplówkę?
-Pewnie.-Powiedziała  i bez słowa podłączył kroplówkę. -Wiki a gdzie Agata?

-Poszła z jakimś Radkiem.
-A jakim?
-No poznaliśmy go w Łodzi, przywiózł nas  pod dom a Agata poszła z nim na kolację, a co on cie tak ciekawi?
-Blondyn?

-No tak.
-Bierz się i idziemy po Agatę!

***********************************************************


-Gdzie idziemy? - Zapytała wyczuwając że są w środku lasu.

-Przed siebie. - Powiedział spokojnie. 
-Może już wrócimy...?
-Źle ci ze mną? -Zapytał czarująco. 
-Nie.. Ale zimno.- Uśmiechnęła się.
-Agata,  przecież dobrze wiem że jest ciepło.  Komu ty to powiesz?
-Zimno. Proszę odprowadź mnie.

-Rozgrzeje cie. 
- Radek! Będę krzyczeć.
-I tak cie nikt nie usłyszy.-Powiedział i ściągnął kobiecie kurtki. 
-Oj usłyszy. - Jęknęła, odepchnęła Radka i pobiegła przed siebie krzycząc,,Pomocy''.




Ta część jest krótka ponieważ chcę potrzymać was w  nie pewności a będzie naprawdę źle dla Wiki i Agaty : już w kolejnych częściach Agata dowie się o ... I zostanie p... , Wiki także ..... i p.... 









wtorek, 18 listopada 2014

Opowiadanie cz.23

                                                                Cz.23
                                                      


                                                    ~Są panie w Łodzi~



Obudziła się wtulona w poduszkę, podniosła głowę  i ujrzała że profesora dawno już nie ma, na stole stała tylko biała kartka z napisem ,,Wiki, jestem w szpitalu. Pozwoliłem nastawić ci budzik o 12:30 a o 13:45 zaczynasz dyżur. Jak tylko pojawisz się w szpitalu to zapraszam na Whisky. 
Ps. Dziękuje za cudowną noc...''
- O przespałam się z nim? - wystraszyła się-Dobra Consalida...Żyje się dalej...-Uspokajała się w myślach.-Będzie ok...-Gdy tylko się uspokoiła zadzwonił budzik.
-Wiki mogę..?-Do drzwi zapukała Agata. -Przespałaś się z nim...

-Wiem...-Zasmuciła  się.-Ale nie nie umiem się oprzeć...Nie... Kocham go...
-Wiki ale ty go znasz...Ja nie chcę ci nic mówić  pouczać, nie...
- Ja wiem! Ale on się zmienił. Ja po prostu, nie umiałam go zrozumieć on mnie też.
- Na pewno?- Wiki spojrzała na nią krzywo.-Ale ja i tak nie w tej sprawie, Marek się rozwiódł. Powiedział że mnie kocha i ja w to wierze, tylko nie wiem czy mam starać się mu zaufać.

- Nie wiem, nie gniewaj się, ale ja się nie nadaję  do takich rozmów.
- A kto jak nie ty? Adam? Borys? 

-No dobra, nadaj się. Zobacz co będzie się  działo przez najbliższe 3 miesiące, ale staraj się. Jeśli później będzie coraz gorzej, kłótnie, sprzeczki nie idź dalej. Ale ja dałabym mu szanse. A w porównaniu z tym co ja przeszłam z Falkowiczem to Marek to drobnostka.
-Ale on miał  żonę, zdradzał ją ze mną, zostawił ją, zostawił mnie, znalazł sobie inną...Wrócił do żony, później do mnie, później znów mnie zostawił a teraz się rozwiódł i mam być happy???
- No nie... Z daleka wygląda to lepiej ale spróbuj, a zobacz co przeszłam z Falkowiczem.
- Mam świetny pomysł. Nie idziemy dziś do pracy, olejmy to... Opijmy się...Proszę.
- No spoko, dzwonię do Falkowicza a ty dzwoń do Trenera.
- A ty czemu nie dzwonisz do Trettera?
- Bo nie da nam obu zwolnienia a Andrzej na pewno coś wytarguje. 


**************************************************************

-Chodzi lisek koło drogi, fajna dupa, długie nogi...Podwieź?
- Nie dzięki. -Zaprzeczyła Wiktoria jakiemuś kolesiowi po czym skierowała się z powrotem do Agaty Woźnickiej która nie kontrolowała swoich promili. -Agata starczy. 

-Nie rządź mi !!! - Zaczęła wrzeszczeć.
-Agata, proszę...Nie pij.

- Tca... Z resztą  masz racje. To ty  powinnaś pić! Ty zmieniasz facetów jak rękawiczki! Ty śpisz z wszystkimi !!! Nie widzisz jak ludzie, lekarki, o tobie mówią?! Lecisz na kasę, jak każda inna. Jakby Marek był ordynatorem też byś z nim spała?! Pamiętasz...
-Co? Agata co ty mówisz?
-Wiem że jak byłam z Tomkiem to się z nim przespałaś!!!-Rozpłakała się-Suka...
-Chodź ze mną... -Pierwszy raz od nie pamiętnych czasów rozpłakała się.

-Nienawidzę cie suko!!! Szmata!!!
-Wiem, wiem..Ale chodź ze mną! - Prosiła dalej.-Ja wiem jak ty mnie nienawidzisz, ale zobacz, to dla twojego dobra. Proszę...
- Chyba cie pojebało! Wiesz powiem ci coś, przespałam się z Andrzejem!-Wiki nic się nie odezwała tylko podeszła do baru, kupiła dwie butelki wódki i poszła z nimi do Agaty.-Proszę! Wyobraź sobie że ja się z nim nie przespałam. -Przyznała się w końcu blondynka.-Chciałam ci tylko pokazać że nie tylko ja mogę cierpieć...
-Agata, to było 5 lat temu. A teraz jesteś jedną z trzech osób których zdanie jest dla mnie najważniejsze. 

-Przepraszam.-Rzuciła się na Consalidę i popłakała się jeszcze bardziej, po czym odkręciły butelki i wypiły do dna, z pomocą poznanych kolegów.

Obudziły się w bieliźnie, leżące na kanapie, pustką w głowie.
-Wiki...  Co jest? -Zaczęła szturchać Wiktorię która usiadła na łóżku i patrzała w lustro z naprzeciwka.-Wiki?
-Ubieraj się i chodź. -Syknęła, wzięła swoje ubrania i szybko się  ubrała.

- No i gdzie idziemy?
-No jak gdzie? Do domu. - Powiedziała pewna siebie.
-Jak?! Nie wiemy nawet gdzie jesteśmy. 

-Nie marudź tylko chodź. - Pociągnęła Woźnicką za rękę w stronę drzwi.
-O proszę pana! -Zawołała Woźnicka do barmana.-Gdzie my jesteś my?

-Są panie w Łodzi.  -Odpowiedział z szerokim uśmiechem.
-Gdzie?! 
- No w Łodzi. A skąd panie się tutaj wzięły?
-Sama chciałabym wiedzieć.-Jęknęła.

- Z Warszawy,  a wie pan może...
- Nie pan tylko Radek.-Przerwał.
- A wiesz może Radek jak mam wrócić do Warszawy.
-Poczekajcie 15 minut i waz odwiozę. - Podszedł do kobiet i podał im rękę.-Radek. 
-Wiki. 
-Agata.
-Okey, no to siadajcie, kawy? Herbaty?

-Kawy.
- A ty aniołku?
-Kawy. -Woźnicka uśmiechnęła się uwodzicielko.
-No dobra. Czyli dwie kawy. - Powiedział i zaparzył kawy.
-Pracujesz tu? 

-Nie, jestem właścicielem.
-Aaa. A wiesz może co się wczoraj działo, masz kamery?
- Wczoraj mnie nie było a kamer nie mam.
-Dobra, dzięki Radek. 

-No nie ma za co.- Mrugnął do Consalidy.-No to panienki komu w drogę temu czas. 
-Nom. -Uśmiechnęły się. 
-Proszę.-Otwarł drzwi do auta.-No to się wieziemy.-Powiecie może coś o sobie?
-No pracujemy w szpitalu w Leśnej Górze, ja jestem chirurgiem a Agata internistką.
-Macie kogoś?
-Ciekawski. - Mrugnęła. -Ale tak mamy, może tak trochę.A ty?
-A ja nie. A wiecie skoro trochę...
-Weźźź-Zaśmiała się Consalida.
- A mógł  bym wasz numer telefonu?
-No pewnie. Ale  masz gdzie zapisać?
-Proszę.- Podał Woźnickiej notatnik i długopis a ona na pierwszej stronie napisała ,,dziewczyny z Wawy :) : Agata : ********* Wiki/Ruda: *********'' -Proszę. 
-No może wejdziemy gdzieś wejdziemy? Restauracja?
-Nie mamy kasy.
- Ja stawiam. 

-Nie. dzięki ale wpadnij kiedyś do nas to pójdziemy na balety.
- Widzę panny rozrywkowe. 
- Ee ee, tam. -Uśmiechnęła się chytrze.-Ale piwko dobre.
- Wspaniałe. - Kiwnął głową.
-A ty teraz coś powiedz o sobie.
- Spoko. Mam bar. Zapewne już go znacie?
-Znamy i to dobrze. Dawaj dalej.
-Mam mieszkanie w Warszawie, koło hotelu rezydentów..
-No kochany będziemy sąsiadami. 
-No więc witam was kochane sąsiadki. Nie mam dziewczyny ani dzieci. A wy macie jakieś dziecka?
- Ja nie.

- A ja nie chce zaczynać  znajomości od kłamstwa więc mam. Wiesz no miałam 16 lat jak ją urodziłam.
- Dobra no to przepraszam, mam syna ma teraz jakieś 12 lat. Mieszka z byłą ale oboje zdecydowaliśmy że będę weekendowym ojcem. A co z twoją córką?
-Mieszka z moją  mamą w Hiszpanii.
-Hiszpanii?
-No tak, mój tata był Hiszpanem a matka Polką.  Ja przyjechałam za miłością do Polski ale nic z tego nie wynikło, ale dzięki Agacie zostałam.
-No ale mam nadzieje że już nigdzie nie wyjedziesz?
-No pewnie że nie . 
- No i git. Właściwie to ja dziś zostanę u siebie, w Warszawie, co wy na małą kolacyjkę bez osób towarzyszących?
-No właściwie... No ja jestem na tak.
-Ja też.

- No i pasuje. A teraz koniec naszej przejażdżki. -Powiedział-Do zobaczenia w ,,Venus'ie'' o 18:20. 




      WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! 

                   *W ROLI RADKA WYSTĄPIŁ KUBA WESOŁOWSKI*


   


Więc  mam nadzieje że opowiadanie wam się spodoba, jest ono takie inne, chciałam zacząć jakiś wątek by w kolejnych częściach go wypominać.  A właśnie po tej części zacznie się prawdziwe piekło dla Wiki, tym bardziej Agaty. Z resztą zobaczycie sami ! :)

Liczę na komentarze :) Pozdrawiam :* I życzę weny wszystkim piszącym opowiadanka :*


Ps. Polecę blogi o FaWi :) Linki podawajcie w komie a jeśli macie jakieś pytania to zapraszam:
- oliwia8383@wp.pl

- oliwiapawlicka111@interia.pl
- oliwia8383@interia.pl

- ask.fm/pisarka17 
- GG : 49709718




piątek, 14 listopada 2014

Opowiadanie cz.22

                                                                    Cz.22 
                                               ~Chmiel,żyto, tytoń i konopie.~



-Dzień dobry! -Powiedział Falkowicz
-Dzień dobry.-Odpowiedziała Wiki odchylając głowę od papierów 

-Papierki...Może Whisky?
-Nie pije w pracy. 
-Nie zwolnię Cie. Obiecuje...Ale napij się ze mną.
-Nie, Nie, Nie. 
-Proszę, nie daj się prosić...- Usiadł obok kobiety 
-Dzień dobry. -Do gabinetu wszedł Falkowicz a gdy tylko zobaczył Wiki obok Falkowicz przypomniał sobie wczorajsze zajście w pokoju Wiki.
-Dzień dobry. - Powiedziała i odsunęła się od Falkowicza. 

-Jesteście razem? -Zapytał z czystej ciekawości. 
-Tak- Powiedział Falkowicz
-Nie ! -Zaprzeczyła Wiki.
-Tak czy nie?
-Nie !
-Aha...-Wziął papiery i odszedł.
- Dzik dobry ! - Do pokoju wpadł Borys i schował się za kanapą.
- Dziń dobry ! - Za nim wpadł Adam i  schował się do szafy. 

- GDZIE ONI SĄ ?! - Do lekarskiego wpadł Sambor.
- Co się dzieje? - Odezwał się lekko podenerwowany Falkowicz. 
- Oni. Oni , oni !
- Proszę usiąść i powoli ! Dokładnie ze szczegółami !
- Wczoraj przyszedł do szpitala diler, pobity. Adam z Borysem się nim zajęli i kupili od niego narkotyki.
- I tyle?!

- Nie. Naćpali się i biegają  po szpitalu krzycząc ,,Ja ja ja ! Kocham ćpać! Narkotyki są cudowne moje stringi  są za luźne... Aaa..., Ja ja ja ! Kocham ćpać! Lubię Marysię i Amfę też...Aaa!!! Jak się zaćpasz nie przeżyjesz a ja się nie zaćpam... Aaa!!! Aaa !! Kocham ćpać!!! DOBRANOC!!! Aaa.. Aaa...
- Niech pan już nie śpiewa!
- Dobrze.
- Co dalej? -Dopytywała Wiktoria.
- Chodzili po salach pacjentów i proponowali im narkotyki.
-Yhm.  Ale ich tu nie ma może pan iść. - Wyprosił Sambora z lekarskiego a Borysa i Adama wyciągną ze skrytek za ucho i zaprowadził do gabinetu. 

- Borys szykuj się... Będzie wykład ! 
- A co byś chciał ?!
-Nic nic. 

- Wchodzić ! - Wepchnął ich przez drzwi i zamknął je na klucz-Siadać- Rozkazał pokazując im fotel. -Chcecie widzieć dlaczego tu jesteście?! Jakieś pytania?! Chcecie coś powiedzieć?! Pacz się na mnie Borys!- Mężczyzna spojrzał na niego wrednie.-Brałeś
- A więc to nie była aspiryna powiadasz?
- Powiadam !!!
- Mogę  coś powiedzieć?
- Słucham.

- Wiesz że jeśli każda osoba na świecie zapaliła by jointa w tej samej chwili świat doświadczył by 2 godziny spokoju.
-A ty wiesz że to nie możliwe ?! Uzależnisz się i co ?! Co ?!
- Nie panikuj...
- Mogę? - Zapytała Wiki wchodząc do gabinetu. 

- Tak, chodź. Próbuję tym dzieciom wytłumaczyć ale nic. 
- Łeee....  
- Niedługo będziesz ją do herbaty sypał. - Skomentowała Wiktoria
- Polacy są nie zniszczalni !
- Dowód . 

- Bo... Borys mów za mnie
- Ależ oczywiście. Anna  Smith zaćpała się w 2007. Michel Jackson w 2009. Amy Winehouse w 2011. Whitney Houston w 2012. A Krzysztof Krawczyk wciąż żyje.
- Dzieci. Adam a ty może coś powiesz? Dlaczego wczoraj nie było imprezy a był weekend?
- Bo w piątek wziąłem tabletki na sen by w sobotę być wyspanym a obudziłem się w bagażniku.
-Ćpun...-Syknął Falkowicz

- Nie jestem ćpunem. Ćpun to człowiek który mówi dilerowi do jutra.
- Skoro jesteś taki obyty to powiedz coś jeszcze.
- O Wiki .... Wiesz co to jest dieta roślina? -Nie dał Wiki dojść do słowa.-Chmiel, żyto, tytoń i konopie.A wiecie że Polska amfetamina cieszy się największą popularnością na świecie? A wiecie dlaczego? Jest ona najczystsza.
- WON !!! IDŹCIE MI STĄD !!! NATYCHMIAST!!!
-Oki. -Powiedzieli zgodnie i wyszli. 

-Dzieci... -Chciała dokończyć lecz Falkowicz jej nie pozwolił.
- Przepraszam że bez pukania...A AAA !!! Może mi państwo wytłumaczyć dlaczego ja zawsze na państwa wpadam ?! Mam dość !!! Dość!!! -Zaczął wrzeszczeć Tretter i uciekł. 

-Która godzina?
- 22:45, idziemy?

- No raczej. - Uśmiechnęła się słodko.

*****************************************

Weszli do domu po cichu i usiedli w ciszy na kanapie w kuchni.
- Borys ! - Usłyszeli wołanie Adama za plecami lecz postanowili zobaczyć co z tego będzie.

- Co ?!
- Przyszli już?! 

- Nie, a co?!
- Widziałeś mój towar? Leżał na górnej półce u mnie w pokoju?

- Nie a ty widziałeś smoka w kuchni?
-  Borys !!! Złodzieju !!! Aaa !!! Aaa !!! Ciul ! Wezmę coś innego. 
- Wkraczamy? - Szepnęła Wiki do Falkowicza. 
-Czekaj... Niech weźmie...
-Oszalałeś?
- A niech się dzieje co chce. Chodź. -Skierowali się do pokoju Wiktorii i spędzili razem cudowną noc lecz niestety poranek ich zaszokował...


Więc ta część jest według mnie średnia. jest krótka, mało FaWi, dużo Adama i Borysa. Napisałam o narkotykach ponieważ chciałam rozweselić jakoś tematy smutne (Tak wiem że narkotyki nie są smutne ale to ile osób przez nie zginęło.) Opowiadanie to miało być dodane dopiero w niedziele ale dostałam weny i powiedziałam że lepiej dodać dziś bo nie wiem co będzie w niedziele. Czy dożyje ^^. Mam nadzieje że ta część się spodoba :* Dedykuje ją wszystkim komentującym oraz ,,świeżej'' blogerce Pati_H. Zapraszam także na jej cudownego bloga o Joannie (Siostrze Falkowicza) i Augustinie (Kubańczyku, chorografie). Ale na drugim palnie jest także FaWi. Opowiadania są  świetne <3 Jest już piękna pierwsza część :* No więc co się więcej rozpisywać?  Zapraszam:

http://prawdziwaz7.blog.pl/

Muszę także napisać o NDiNZ, popsuło się Falkowicz na głodzie narkotykowym?! (To była kolejna inspiracja) Wiki i ślub z Tomkiem?! Pocałunek Wiki z Adamem?! Śmierć Romy?! Przecież Adam odpieprzył by się od Wiki jakby żyła Roma, Jakby Falkowicz był zdrowy nie dopuściłby do ślubu!!!
No i to tyle... :)))) Zapraszam do komentowania <3 <3 <3  





















poniedziałek, 10 listopada 2014

Opowiadanie cz.21

                                                                    Cz.21
                                                                    ~Wikuś...~





Z samego rana  przyszedł Tretter, sprawdzić jak mieszka się Falkowiczowi w pokoju rezydentów. Od progu przywitał go Borys. 

- Dzik dobry.- Powiedział otwierając drzwi Trettrowi. 
- Chyba dzień dobry ?! 
- Nie !!! Dzień jest zły... A dzik jest dobry...Smaczny !!! - Wściekł się  Borys.
- Zwał jak zwał.. - Powiedział mijając Borysa skierował się prosto do pokoju Wiki, bez pukania otworzył drzwi i to co tam ujrzał za szokowało go... Zobaczył Wiki leżącą na prawym boku a do niej przytulonego Falkowicza.
- Miałeś mnie nie dotykać  ! - Obudziła się Wiki. 

- Co się dzieje? - Obejrzeli się w stronę drzwi i zobaczyli bladego dyrektora.-Dzień dobry...?
-Dobry. - Powiedział i wycofał się od razu.

- I widzisz jak to wyglądało?! - Zaczęła panikować Consalida od razu po wyjściu Trettera. 
-A jak miało wyglądać? - Zapytał
- Co ty sobie ubzdurałeś?! 
- Nic nie pamiętasz? Skleroza w tak młodym wieku?
- Andrzej że byłam śpiąca nie znaczy piana. 
-Wikuś... 
- Precz z łapami ! 
- Dobrze, już  dobrze. - Powiedział,położył się z powrotem i zasnął. 

****************************************************************
-Uwaga!!! Uwaga !!! Przed wami król podrywu!!! - Wszedł do lekarskiego Borys ustawił się z lewej strony i wskazał ręką na drzwi przez które wszedł Adam ubrany w jeansy, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę. 
- Agato... Umówisz się ze mną? - Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. -Mam rozumieć że tak? -Nie. 
-No cóż idem do Hany... O Nina. Pracujesz jeszcze?
- No tak. - Biedna naiwna Rudnicka myślała że chodzi o zmianę w szpitalu...

- Ile bierzesz? 
- Ty!!! -Nawet się nie odezwał i dostał w pysk.
- Aaaaauuuu ! jak można być mizzzczem....Aaauuu...podrywu z sinym...A...Rozwalonym okiem?! Krawawieeee !!!! Agato zszyj!!!
- Ojej...Adasiu, wystarczy plasterek...
-To klej!!! -Agata przykleiła plaster centralnie na brwi Krajewskiego lecz ten stwierdził że krzywo i z całą siłą odkleił plaster i został bez brwi.- AAA !!! Co ja teraz zrobię?!-Przykleił plaster z powrotem.- Lepiej!?
- Nie. Adam... Wyrwij drugą.-Zażartowała złośliwie Nina a Adam jej posłuchał.

- Zabije cie !!! Zabije!!! Normalnie..Boli..-Uciekł płacząc. 
-I co zrobiłaś?!-Wściekł się Borys.
-Nie śmieszne - Spojrzała na nią z żalem Agata i odeszła. 

************************************************************************
-Piotr...Wyobraź sobie że jestem w ciąży...Co byś zrobił?
- To nie możliwe.
-Piotr, mam szanse, naprawdę! 
-Hana nie łódź się! Nigdy nie będziesz miała swojego dziecka. 
-Dzięki.-Rozpłakała się a do gabinetu wszedł Radwan i bez zastanowienia wymierzył prosto w nos Gawryle. -Krzysiu...Nie musiałeś...
-Krzysiu?! Ty...
- Ja?! Nie widzisz?! 
-Może to i dobry moment...-Zastanowiła się Hana.-Jestem w ciąży. 
- To wspaniale..-Jęknął Piotr. 
-Ale nie z tobą. -Piotr chciał wyjść lecz Hana go zatrzymała.-Piotr od dawna nic między nami nie ma. Nie wiedziałam jak ci to powiedzieć. Z Krzysztofem jest mi lepiej...Jest czuły a nie wredny tak jak ty, szanuje mnie a nie tak jak ty nie jestem dla niego zabawką.
-Dla mnie jesteście skończeni.-Wyszedł jak oparzony.-Nie dożyjecie narodzin. 

-Krzysztof...Nie powinnam...
-Ci...-Uspokoił kobietę.-Będzie dobrze. Nic nam nie zrobi, obiecuje.-Przytulił kobietę  czule. 
-Boje się... Nie powinnam.
-Chciałaś żeby cie obrażał, poniżał?!  Niszczył...Nie pozwolę. Kocham cie...
-Ja ciebie też. Masz racje...

***************************************************************

-Agata !-Zawołał za nią Marek Rogalski. 

-Rozwodzę się! przepraszam że cie zawiodłem. Że powiedziałem że cie kocham a potem wróciłem do Doroty. Rozwodzę się. Proces już dziś. Przyjechałem specjalnie żeby ci to powiedzieć! Zaraz jadę! 
-Marek...Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-Nie chciałem zapeszać. Kocham cie!!!
-Marek. -Spojrzała z żalem-Nie wiesz jak się cieszę!-Rzuciła się mężczyźnie na szyję i pocałowała jak najlepiej umiała. 
-Ja też! Przepraszam ale muszę już jechać, na sprawę. -Powiedział i pojechał znów Agata pobiegła prosto do Wiki, którą zastała w progu Hotelu wiszącą  na szyi profesora i piszczącą ,,Mysz!!!!".
-O boże !!! Mysz !!! -Dołączyła się do niej Woźnicka.

-Wiki jeśli tylko mnie puścisz to ją stąd wyrzucę...Ona cie nie zje.
-Okey...-Powiedziała po czym położyła jedną nogę, drugą...-Łap ją! 
-Ja?
- Powiedziałeś że ją stąd wyrzucisz!
-No tak...Myślałem że cie to pocieszy...-Powiedział chwycił mysz za ogon i wrzucił ją do pokoju Jakubka.-i Już.

-Wiki mogę cie na chwilkę...?
-To ja już idę.
-Okey pa, no o co chodzi?
-Marek przyszedł dziś do szpitala i powiedział że ma dziś rozwód i że mnie kocha. 
-Wierzysz mu?
-No tak...
-A nie boisz się że znów się zawiedziesz?
-Spróbuję.

-Moja kochana...-Rozczuliła się Consalida po czym przytuliła Agatkę.

************************************************************

-Cholera...

-Witek ! Dziecko tu jest.
-Widzę chyba?! 
-Dlaczego ty taki do mnie jesteś  dla mnie taki opryskliwy?! 
-Bo zabiłem człowieka?! Bo zdradziłem cie z Agatą?! 
-Uspokój się!!! Mimo wszystko cie kochamy...Ja i Felek. Jesteś dla nas ważny.
-Naprawdę?
-Tak, kochamy cie.

-Ja was też.

***************************************************


No  więc ta część nie jest o FaWi lecz chciałam wam i sobie poprawić humor taką częścią. Jest ona o większości par z NDiNZ. Po prostu dzieje się dużo w serialu lecz mimo wszystko, według mnie ten serial robi się nie logiczny....
Więc co tu dużo pisać? Miłego czytania :* A dla zakręconej i szalonej, Wiktorii Falkowicz i Ivy KaMi dużo wennnyy :) 

















sobota, 8 listopada 2014

Opowiadanie cz.20

                                                                  Cz.20
                                                               
                                            ~Będą  dzielić razem pokój ~



Dzień jak dzień, Wiktoria siedziała na kanapie, pod kocem czekając na jakiś ciekawy przypadek. Wszystkie wyrostki, złamania i zwichnięcia wziął za nią Przemek z Agatą.
- Dzik dobry ! - Do pokoju wpadli Adam i Borys i od razu z chowali się do szafy a Wiktoria wyszła by uniknąć kłopotów, bo znając Borysa i Adam na pewno przyszły z nimi.
-Dzień dobry Wiki.
- Dzień dobry. Profesor już wrócił?
- Jak widać. Zapraszam panią na kawę.
-Dziękuje ale wypiłam już dwie.

- Herbata?
- Nie piję herbaty, ale coś mocniejszego to bardzo chętnie. 

- No więc zapraszam. - Wskazał ręką w stronę gabinetu. /Telefon Wiki/
- Przepraszam. - Powiedziała i odebrała. 

- ...-Rozumiem. 
-...
- Idę. - Powiedziała, włożyła telefon do kitla i ruszyła w kierunku sali operacyjnej.-Przepraszam! - Krzyknęła do Falkowicza.

*********************************************************

- Słuchajcie mnie bowiem... Mądrze mówię! -Zaczął przemówienie Tretter. 

- A mamy inne wyjście? - Zapytał znudzony Krajewski tykając Jakubka. 
- Nie tykaj !!! - Denerwował się Borys. 
- Cisza !!! - Warknął Tretter. 
- Mów krótko zwięźle i do rzeczy... - Powiedziała Woźnicka. 
- A więc dobrze... Od dziś przez 6 miesięcy mieszkał będzie z wami profesor Falkowicz.
- Po jaką cholerę?! 

- Żebyś  się głupio pytał...Nie tykaj !!! 
- Zamknąć się !!!  Takie są procedury... - Wyjęczał Stefan. 
- A kiedy profesor się  wprowadza? - Zapytała Woźnicka spoglądająca pół okiem na Rogalskiego. 
- Już się wprowadził. Niestety brakło pokoi a pani Maria powiedziała że widziała go z Consalidą więc będą dzielić razem pokój. 
- Ale wie dyrektor że oni się nie lubią? 
- Ale rucha... 
- Adam ! Wyrażaj się ! - Syknęła Agata - Haha...-Udawała śmiech próbując bronić przyjaciółkę-Hm... On chciał powiedzieć że się ruszają. Biegli razem, ale osobno, w maratonie na... No w maratonie. 
- Ale ja nie to chciałem pow... -Woźnicka spojrzała na niego surowo.-Chciałem powiedzieć to co powiedziała Agata, z którą spał...
- Adam...-Syknęła. 
- Chciałem powiedzieć że ... 
- Dosyć ! -Przerwał wściekły dyrektor. 
- Właśnie, ja miałem pacjenta na bloku o 11:00.-Przypomniał sobie Borys Jakubek.-Która godzina? 
- 12:23 - Przeraziła się Dorota. 
- A to pewnie już kogoś innego wzięli. -Zasmucił się. 
- A dziwisz się?! - Zapytała znudzony Gawryło przysłuchujący się rozmowie. 
- No ! Mogli mnie zawołać ! 
-Aaa ... Miałem cie zawołać ale zapomniałem ! 
- Ty tłumoku ! Jak mogłeś zapomnieć o tym że mnie wołają! 
- Sam jesteś tłumok! Kto zapomniał o operacji tłumoku ?!
- Oboje jesteście tłumokami - Skwitowała Woźnicka.


*****************************************************


Weszła do swojego pokoju wyczerpana po 7 godzinnej operacji. Miała ochotę rzucić się  na łóżko ale zdrowy rozsądek nie pozwolił, otworzyła oczy i na łóżku ujrzała Falkowicza.
- Co ty tu robisz ?!?!?! -Zapytała po czym usiadła na fotel. 

- A więc nie wiesz kochanie o moim przyjeździe?! 
- No nie. 
- Więc ci wszystko powiem...
- Mam nadzieje.
- Nasz szpital dzięki braku asertywności naszego szanownego dyrektora Stefana Trettera wziął udział w projekcje ,,Rezydenci szanują mieszkania''. Rada szpitalna jednogłośnie zdecydowała że ja będę tutaj z wami mieszkał. Odmawiałem...Ale prosili... A ja nadal odmawiałem...A oni nadal prosili...Ja odmawiałem...Oni...
- Do rzeczy ! Do rzeczy ! Do rzeczy !!! 
- Na czym to ja skończyłem? A więc...Odmawiałem...Prosili...
- Andrzej proszę cie. Do rzeczy 

- I wyszło że pomieszkam z wami przez sześć miesięcy. Lecz pokój mój jest w remoncie więc przez pierwsze dwa będę mieszkał z tobą, kotku.
- Jakie kotku...- Pokręciła głową.- Czemu zemną?! Brata tu masz...

- Ponieważ pani Maria powiedziała że jesteśmy razem, planujemy ślub-Albo i nie-Dodał w myślach-I będę mieszkał z tobą. Będziemy wspólnie zasypiać, budzić się, jeść śniadania...
-Może wspólnie wyjdziemy? A później ty już nie wejdziesz... 

-Wiki... 
- Dobra, chce mi się spać. Operowałam siedem godzin. Ty śpisz tu!-Wskazała ręką  na fotel. A  ja śpię tu!-Wskazała ręką na łóżko. - Pasuje? 
- A mogę spać z tobą. 
-Śpisz ze mną w jednym pokoju! To wystarczy. Dobranoc. 
- Ale ja muszę się  do kogoś przytulić...
- Masz poduszkę. - Rzuciła mu w głowę poduszką. -Przytul się. 
- Wole coś ciepłego...
- Idź Woźnicka siedzi w salonie niech ci termofor da. 
-Wiki..
- Nie jęcz. 
-Wiki.
- Chodź.- Powiedziała i posunęła się profesorowi. - Ale mnie nie dotykaj!