Cz.24
~Co się z tobą działo? Martwiłem się.~
Prosto z auta skierowały się do hotelu, ogarnąć się lekko.
-Agata idziemy na tą kolacje, prawda? Czy tylko tak powiedziałaś?
-No idziemy, idziemy.
-Nie wiem czy to dobry, pomysł. Prawie wcale go nie znamy.
-Więc idziemy by go poznać. -Uspokoiła ją- Przecież będziemy w miejscu publicznym.
-No niby tak ale ...
-Nie ma ale.- Mrugnęła.-Pomaluj się, przebież, weź prysznic i chodź.
-Ale Agata ! Spójrz no! Nie wiesz co się w ogóle w tym klubie działo! Nie wiesz!
-No i? Żyjesz.
-Ja nigdzie nie idę ! Idź sama.
- I zobaczysz pójdę !-Wściekła się- I zobaczysz będziesz żałować!
-To ty będziesz żałować! Jeszcze tu wrócisz z płaczem! Jak w ogóle wrócisz.
-A zobaczysz że wrócę. -Syknęła, wzięła kurtkę i uciekła.
-Powodzenia... - Oparła się o ścianę i zjechała. Dopiero teraz zaczęła odczuwać skutki alkoholowe. -Adam!
-No hej.-Wyszedł zza drzwi.
-Ty cały czas tu stałeś?!
- No tak, jakbym nie stał to bym nie wiedział o czym rozmawiałyście.
-Osłabiasz mnie! Dobra, masz jakąś receptę na kaca?- W tej dziedzinie Adam był nie do pobicia, wszystkie lekarstwa na kaca, alkohole, narkotyki testował na sobie.
-No mam. Kieliszek octu z cukrem i z cytryną.-Zaśmiał się w duchu.
-Adam!
-To nie, mam lepszy pomysł. Napij się piwa.
-Tak kur*a. Kaca zaleczyć kacem. Dzięki.
-Nie ma za co. A kroplówkę sobie weź na wzmocnienie, mam jakąś tak na zapasie.
-No dawaj. - Siadła na kanapie włączyła telewizor i zapomniała o Agacie która teraz potrzebowała pomocy....
-Masz! Podłączyć?
-Poradzę sobie.
-Samemu się nie da. Iść po Falkowicza? On mi zawsze pomaga.
-A on tu jest?!
-No jest, jego pokój został wyremontowany wcześniej no i się wyprowadził. To iść?
- Nie, zawołaj Olę.
-No dobra. -Staną na środku salonu i wrzasnął : OLA !!! - Powinna zaraz być.Ola wyszła do salonu ze swojego pokoju i ujrzała pól przytomną Wiktorię.
-Zostaw nas same Ad...
-Wiki !Co się z tobą działo? Martwiłem się.-Przerwał jej Falkowicz.
-Nic. -Syknęła.-Mogłabym zostać sama z Olą?! Czy przyjdzie ktoś jeszcze?
-Ja stąd nie pójdę do puki nie powiesz mi gdzie byłyście !
-Czy ty jesteś moim mężem?! Musisz wszystko wiedzieć?! Musisz? Mamy dzieci?!
-Nie. - Odszedł z myślami że na pewno znalazła lepszego sponsora.
-Adam!-Chłopak uciekł a w salonie została sama Wiktoria z Olą.
-Ola podłączysz mi kroplówkę?
-Pewnie.-Powiedziała i bez słowa podłączył kroplówkę. -Wiki a gdzie Agata?
-Poszła z jakimś Radkiem.
-A jakim?
-No poznaliśmy go w Łodzi, przywiózł nas pod dom a Agata poszła z nim na kolację, a co on cie tak ciekawi?
-Blondyn?
-No tak.
-Bierz się i idziemy po Agatę!
***********************************************************
-Gdzie idziemy? - Zapytała wyczuwając że są w środku lasu.
-Przed siebie. - Powiedział spokojnie.
-Może już wrócimy...?
-Źle ci ze mną? -Zapytał czarująco.
-Nie.. Ale zimno.- Uśmiechnęła się.
-Agata, przecież dobrze wiem że jest ciepło. Komu ty to powiesz?
-Zimno. Proszę odprowadź mnie.
-Rozgrzeje cie.
- Radek! Będę krzyczeć.
-I tak cie nikt nie usłyszy.-Powiedział i ściągnął kobiecie kurtki.
-Oj usłyszy. - Jęknęła, odepchnęła Radka i pobiegła przed siebie krzycząc,,Pomocy''.
Ta część jest krótka ponieważ chcę potrzymać was w nie pewności a będzie naprawdę źle dla Wiki i Agaty : już w kolejnych częściach Agata dowie się o ... I zostanie p... , Wiki także ..... i p....
sobota, 29 listopada 2014
wtorek, 18 listopada 2014
Opowiadanie cz.23
Cz.23
~Są panie w Łodzi~
Obudziła się wtulona w poduszkę, podniosła głowę i ujrzała że profesora dawno już nie ma, na stole stała tylko biała kartka z napisem ,,Wiki, jestem w szpitalu. Pozwoliłem nastawić ci budzik o 12:30 a o 13:45 zaczynasz dyżur. Jak tylko pojawisz się w szpitalu to zapraszam na Whisky.
Ps. Dziękuje za cudowną noc...''
- O przespałam się z nim? - wystraszyła się-Dobra Consalida...Żyje się dalej...-Uspokajała się w myślach.-Będzie ok...-Gdy tylko się uspokoiła zadzwonił budzik.
-Wiki mogę..?-Do drzwi zapukała Agata. -Przespałaś się z nim...
-Wiem...-Zasmuciła się.-Ale nie nie umiem się oprzeć...Nie... Kocham go...
-Wiki ale ty go znasz...Ja nie chcę ci nic mówić pouczać, nie...
- Ja wiem! Ale on się zmienił. Ja po prostu, nie umiałam go zrozumieć on mnie też.
- Na pewno?- Wiki spojrzała na nią krzywo.-Ale ja i tak nie w tej sprawie, Marek się rozwiódł. Powiedział że mnie kocha i ja w to wierze, tylko nie wiem czy mam starać się mu zaufać.
- Nie wiem, nie gniewaj się, ale ja się nie nadaję do takich rozmów.
- A kto jak nie ty? Adam? Borys?
-No dobra, nadaj się. Zobacz co będzie się działo przez najbliższe 3 miesiące, ale staraj się. Jeśli później będzie coraz gorzej, kłótnie, sprzeczki nie idź dalej. Ale ja dałabym mu szanse. A w porównaniu z tym co ja przeszłam z Falkowiczem to Marek to drobnostka.
-Ale on miał żonę, zdradzał ją ze mną, zostawił ją, zostawił mnie, znalazł sobie inną...Wrócił do żony, później do mnie, później znów mnie zostawił a teraz się rozwiódł i mam być happy???
- No nie... Z daleka wygląda to lepiej ale spróbuj, a zobacz co przeszłam z Falkowiczem.
- Mam świetny pomysł. Nie idziemy dziś do pracy, olejmy to... Opijmy się...Proszę.
- No spoko, dzwonię do Falkowicza a ty dzwoń do Trenera.
- A ty czemu nie dzwonisz do Trettera?
- Bo nie da nam obu zwolnienia a Andrzej na pewno coś wytarguje.
**************************************************************
-Chodzi lisek koło drogi, fajna dupa, długie nogi...Podwieź?
- Nie dzięki. -Zaprzeczyła Wiktoria jakiemuś kolesiowi po czym skierowała się z powrotem do Agaty Woźnickiej która nie kontrolowała swoich promili. -Agata starczy.
-Nie rządź mi !!! - Zaczęła wrzeszczeć.
-Agata, proszę...Nie pij.
- Tca... Z resztą masz racje. To ty powinnaś pić! Ty zmieniasz facetów jak rękawiczki! Ty śpisz z wszystkimi !!! Nie widzisz jak ludzie, lekarki, o tobie mówią?! Lecisz na kasę, jak każda inna. Jakby Marek był ordynatorem też byś z nim spała?! Pamiętasz...
-Co? Agata co ty mówisz?
-Wiem że jak byłam z Tomkiem to się z nim przespałaś!!!-Rozpłakała się-Suka...
-Chodź ze mną... -Pierwszy raz od nie pamiętnych czasów rozpłakała się.
-Nienawidzę cie suko!!! Szmata!!!
-Wiem, wiem..Ale chodź ze mną! - Prosiła dalej.-Ja wiem jak ty mnie nienawidzisz, ale zobacz, to dla twojego dobra. Proszę...
- Chyba cie pojebało! Wiesz powiem ci coś, przespałam się z Andrzejem!-Wiki nic się nie odezwała tylko podeszła do baru, kupiła dwie butelki wódki i poszła z nimi do Agaty.-Proszę! Wyobraź sobie że ja się z nim nie przespałam. -Przyznała się w końcu blondynka.-Chciałam ci tylko pokazać że nie tylko ja mogę cierpieć...
-Agata, to było 5 lat temu. A teraz jesteś jedną z trzech osób których zdanie jest dla mnie najważniejsze.
-Przepraszam.-Rzuciła się na Consalidę i popłakała się jeszcze bardziej, po czym odkręciły butelki i wypiły do dna, z pomocą poznanych kolegów.
Obudziły się w bieliźnie, leżące na kanapie, pustką w głowie.
-Wiki... Co jest? -Zaczęła szturchać Wiktorię która usiadła na łóżku i patrzała w lustro z naprzeciwka.-Wiki?
-Ubieraj się i chodź. -Syknęła, wzięła swoje ubrania i szybko się ubrała.
- No i gdzie idziemy?
-No jak gdzie? Do domu. - Powiedziała pewna siebie.
-Jak?! Nie wiemy nawet gdzie jesteśmy.
-Nie marudź tylko chodź. - Pociągnęła Woźnicką za rękę w stronę drzwi.
-O proszę pana! -Zawołała Woźnicka do barmana.-Gdzie my jesteś my?
-Są panie w Łodzi. -Odpowiedział z szerokim uśmiechem.
-Gdzie?!
- No w Łodzi. A skąd panie się tutaj wzięły?
-Sama chciałabym wiedzieć.-Jęknęła.
- Z Warszawy, a wie pan może...
- Nie pan tylko Radek.-Przerwał.
- A wiesz może Radek jak mam wrócić do Warszawy.
-Poczekajcie 15 minut i waz odwiozę. - Podszedł do kobiet i podał im rękę.-Radek.
-Wiki.
-Agata.
-Okey, no to siadajcie, kawy? Herbaty?
-Kawy.
- A ty aniołku?
-Kawy. -Woźnicka uśmiechnęła się uwodzicielko.
-No dobra. Czyli dwie kawy. - Powiedział i zaparzył kawy.
-Pracujesz tu?
-Nie, jestem właścicielem.
-Aaa. A wiesz może co się wczoraj działo, masz kamery?
- Wczoraj mnie nie było a kamer nie mam.
-Dobra, dzięki Radek.
-No nie ma za co.- Mrugnął do Consalidy.-No to panienki komu w drogę temu czas.
-Nom. -Uśmiechnęły się.
-Proszę.-Otwarł drzwi do auta.-No to się wieziemy.-Powiecie może coś o sobie?
-No pracujemy w szpitalu w Leśnej Górze, ja jestem chirurgiem a Agata internistką.
-Macie kogoś?
-Ciekawski. - Mrugnęła. -Ale tak mamy, może tak trochę.A ty?
-A ja nie. A wiecie skoro trochę...
-Weźźź-Zaśmiała się Consalida.
- A mógł bym wasz numer telefonu?
-No pewnie. Ale masz gdzie zapisać?
-Proszę.- Podał Woźnickiej notatnik i długopis a ona na pierwszej stronie napisała ,,dziewczyny z Wawy :) : Agata : ********* Wiki/Ruda: *********'' -Proszę.
-No może wejdziemy gdzieś wejdziemy? Restauracja?
-Nie mamy kasy.
- Ja stawiam.
-Nie. dzięki ale wpadnij kiedyś do nas to pójdziemy na balety.
- Widzę panny rozrywkowe.
- Ee ee, tam. -Uśmiechnęła się chytrze.-Ale piwko dobre.
- Wspaniałe. - Kiwnął głową.
-A ty teraz coś powiedz o sobie.
- Spoko. Mam bar. Zapewne już go znacie?
-Znamy i to dobrze. Dawaj dalej.
-Mam mieszkanie w Warszawie, koło hotelu rezydentów..
-No kochany będziemy sąsiadami.
-No więc witam was kochane sąsiadki. Nie mam dziewczyny ani dzieci. A wy macie jakieś dziecka?
- Ja nie.
- A ja nie chce zaczynać znajomości od kłamstwa więc mam. Wiesz no miałam 16 lat jak ją urodziłam.
- Dobra no to przepraszam, mam syna ma teraz jakieś 12 lat. Mieszka z byłą ale oboje zdecydowaliśmy że będę weekendowym ojcem. A co z twoją córką?
-Mieszka z moją mamą w Hiszpanii.
-Hiszpanii?
-No tak, mój tata był Hiszpanem a matka Polką. Ja przyjechałam za miłością do Polski ale nic z tego nie wynikło, ale dzięki Agacie zostałam.
-No ale mam nadzieje że już nigdzie nie wyjedziesz?
-No pewnie że nie .
- No i git. Właściwie to ja dziś zostanę u siebie, w Warszawie, co wy na małą kolacyjkę bez osób towarzyszących?
-No właściwie... No ja jestem na tak.
-Ja też.
- No i pasuje. A teraz koniec naszej przejażdżki. -Powiedział-Do zobaczenia w ,,Venus'ie'' o 18:20.
WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE !
*W ROLI RADKA WYSTĄPIŁ KUBA WESOŁOWSKI*
Więc mam nadzieje że opowiadanie wam się spodoba, jest ono takie inne, chciałam zacząć jakiś wątek by w kolejnych częściach go wypominać. A właśnie po tej części zacznie się prawdziwe piekło dla Wiki, tym bardziej Agaty. Z resztą zobaczycie sami ! :)
Liczę na komentarze :) Pozdrawiam :* I życzę weny wszystkim piszącym opowiadanka :*
Ps. Polecę blogi o FaWi :) Linki podawajcie w komie a jeśli macie jakieś pytania to zapraszam:
- oliwia8383@wp.pl
- oliwiapawlicka111@interia.pl
- oliwia8383@interia.pl
- ask.fm/pisarka17
- GG : 49709718
~Są panie w Łodzi~
Obudziła się wtulona w poduszkę, podniosła głowę i ujrzała że profesora dawno już nie ma, na stole stała tylko biała kartka z napisem ,,Wiki, jestem w szpitalu. Pozwoliłem nastawić ci budzik o 12:30 a o 13:45 zaczynasz dyżur. Jak tylko pojawisz się w szpitalu to zapraszam na Whisky.
Ps. Dziękuje za cudowną noc...''
- O przespałam się z nim? - wystraszyła się-Dobra Consalida...Żyje się dalej...-Uspokajała się w myślach.-Będzie ok...-Gdy tylko się uspokoiła zadzwonił budzik.
-Wiki mogę..?-Do drzwi zapukała Agata. -Przespałaś się z nim...
-Wiem...-Zasmuciła się.-Ale nie nie umiem się oprzeć...Nie... Kocham go...
-Wiki ale ty go znasz...Ja nie chcę ci nic mówić pouczać, nie...
- Ja wiem! Ale on się zmienił. Ja po prostu, nie umiałam go zrozumieć on mnie też.
- Na pewno?- Wiki spojrzała na nią krzywo.-Ale ja i tak nie w tej sprawie, Marek się rozwiódł. Powiedział że mnie kocha i ja w to wierze, tylko nie wiem czy mam starać się mu zaufać.
- Nie wiem, nie gniewaj się, ale ja się nie nadaję do takich rozmów.
- A kto jak nie ty? Adam? Borys?
-No dobra, nadaj się. Zobacz co będzie się działo przez najbliższe 3 miesiące, ale staraj się. Jeśli później będzie coraz gorzej, kłótnie, sprzeczki nie idź dalej. Ale ja dałabym mu szanse. A w porównaniu z tym co ja przeszłam z Falkowiczem to Marek to drobnostka.
-Ale on miał żonę, zdradzał ją ze mną, zostawił ją, zostawił mnie, znalazł sobie inną...Wrócił do żony, później do mnie, później znów mnie zostawił a teraz się rozwiódł i mam być happy???
- No nie... Z daleka wygląda to lepiej ale spróbuj, a zobacz co przeszłam z Falkowiczem.
- Mam świetny pomysł. Nie idziemy dziś do pracy, olejmy to... Opijmy się...Proszę.
- No spoko, dzwonię do Falkowicza a ty dzwoń do Trenera.
- A ty czemu nie dzwonisz do Trettera?
- Bo nie da nam obu zwolnienia a Andrzej na pewno coś wytarguje.
**************************************************************
-Chodzi lisek koło drogi, fajna dupa, długie nogi...Podwieź?
- Nie dzięki. -Zaprzeczyła Wiktoria jakiemuś kolesiowi po czym skierowała się z powrotem do Agaty Woźnickiej która nie kontrolowała swoich promili. -Agata starczy.
-Nie rządź mi !!! - Zaczęła wrzeszczeć.
-Agata, proszę...Nie pij.
- Tca... Z resztą masz racje. To ty powinnaś pić! Ty zmieniasz facetów jak rękawiczki! Ty śpisz z wszystkimi !!! Nie widzisz jak ludzie, lekarki, o tobie mówią?! Lecisz na kasę, jak każda inna. Jakby Marek był ordynatorem też byś z nim spała?! Pamiętasz...
-Co? Agata co ty mówisz?
-Wiem że jak byłam z Tomkiem to się z nim przespałaś!!!-Rozpłakała się-Suka...
-Chodź ze mną... -Pierwszy raz od nie pamiętnych czasów rozpłakała się.
-Nienawidzę cie suko!!! Szmata!!!
-Wiem, wiem..Ale chodź ze mną! - Prosiła dalej.-Ja wiem jak ty mnie nienawidzisz, ale zobacz, to dla twojego dobra. Proszę...
- Chyba cie pojebało! Wiesz powiem ci coś, przespałam się z Andrzejem!-Wiki nic się nie odezwała tylko podeszła do baru, kupiła dwie butelki wódki i poszła z nimi do Agaty.-Proszę! Wyobraź sobie że ja się z nim nie przespałam. -Przyznała się w końcu blondynka.-Chciałam ci tylko pokazać że nie tylko ja mogę cierpieć...
-Agata, to było 5 lat temu. A teraz jesteś jedną z trzech osób których zdanie jest dla mnie najważniejsze.
-Przepraszam.-Rzuciła się na Consalidę i popłakała się jeszcze bardziej, po czym odkręciły butelki i wypiły do dna, z pomocą poznanych kolegów.
Obudziły się w bieliźnie, leżące na kanapie, pustką w głowie.
-Wiki... Co jest? -Zaczęła szturchać Wiktorię która usiadła na łóżku i patrzała w lustro z naprzeciwka.-Wiki?
-Ubieraj się i chodź. -Syknęła, wzięła swoje ubrania i szybko się ubrała.
- No i gdzie idziemy?
-No jak gdzie? Do domu. - Powiedziała pewna siebie.
-Jak?! Nie wiemy nawet gdzie jesteśmy.
-Nie marudź tylko chodź. - Pociągnęła Woźnicką za rękę w stronę drzwi.
-O proszę pana! -Zawołała Woźnicka do barmana.-Gdzie my jesteś my?
-Są panie w Łodzi. -Odpowiedział z szerokim uśmiechem.
-Gdzie?!
- No w Łodzi. A skąd panie się tutaj wzięły?
-Sama chciałabym wiedzieć.-Jęknęła.
- Z Warszawy, a wie pan może...
- Nie pan tylko Radek.-Przerwał.
- A wiesz może Radek jak mam wrócić do Warszawy.
-Poczekajcie 15 minut i waz odwiozę. - Podszedł do kobiet i podał im rękę.-Radek.
-Wiki.
-Agata.
-Okey, no to siadajcie, kawy? Herbaty?
-Kawy.
- A ty aniołku?
-Kawy. -Woźnicka uśmiechnęła się uwodzicielko.
-No dobra. Czyli dwie kawy. - Powiedział i zaparzył kawy.
-Pracujesz tu?
-Nie, jestem właścicielem.
-Aaa. A wiesz może co się wczoraj działo, masz kamery?
- Wczoraj mnie nie było a kamer nie mam.
-Dobra, dzięki Radek.
-No nie ma za co.- Mrugnął do Consalidy.-No to panienki komu w drogę temu czas.
-Nom. -Uśmiechnęły się.
-Proszę.-Otwarł drzwi do auta.-No to się wieziemy.-Powiecie może coś o sobie?
-No pracujemy w szpitalu w Leśnej Górze, ja jestem chirurgiem a Agata internistką.
-Macie kogoś?
-Ciekawski. - Mrugnęła. -Ale tak mamy, może tak trochę.A ty?
-A ja nie. A wiecie skoro trochę...
-Weźźź-Zaśmiała się Consalida.
- A mógł bym wasz numer telefonu?
-No pewnie. Ale masz gdzie zapisać?
-Proszę.- Podał Woźnickiej notatnik i długopis a ona na pierwszej stronie napisała ,,dziewczyny z Wawy :) : Agata : ********* Wiki/Ruda: *********'' -Proszę.
-No może wejdziemy gdzieś wejdziemy? Restauracja?
-Nie mamy kasy.
- Ja stawiam.
-Nie. dzięki ale wpadnij kiedyś do nas to pójdziemy na balety.
- Widzę panny rozrywkowe.
- Ee ee, tam. -Uśmiechnęła się chytrze.-Ale piwko dobre.
- Wspaniałe. - Kiwnął głową.
-A ty teraz coś powiedz o sobie.
- Spoko. Mam bar. Zapewne już go znacie?
-Znamy i to dobrze. Dawaj dalej.
-Mam mieszkanie w Warszawie, koło hotelu rezydentów..
-No kochany będziemy sąsiadami.
-No więc witam was kochane sąsiadki. Nie mam dziewczyny ani dzieci. A wy macie jakieś dziecka?
- Ja nie.
- A ja nie chce zaczynać znajomości od kłamstwa więc mam. Wiesz no miałam 16 lat jak ją urodziłam.
- Dobra no to przepraszam, mam syna ma teraz jakieś 12 lat. Mieszka z byłą ale oboje zdecydowaliśmy że będę weekendowym ojcem. A co z twoją córką?
-Mieszka z moją mamą w Hiszpanii.
-Hiszpanii?
-No tak, mój tata był Hiszpanem a matka Polką. Ja przyjechałam za miłością do Polski ale nic z tego nie wynikło, ale dzięki Agacie zostałam.
-No ale mam nadzieje że już nigdzie nie wyjedziesz?
-No pewnie że nie .
- No i git. Właściwie to ja dziś zostanę u siebie, w Warszawie, co wy na małą kolacyjkę bez osób towarzyszących?
-No właściwie... No ja jestem na tak.
-Ja też.
- No i pasuje. A teraz koniec naszej przejażdżki. -Powiedział-Do zobaczenia w ,,Venus'ie'' o 18:20.
WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE !
*W ROLI RADKA WYSTĄPIŁ KUBA WESOŁOWSKI*
Więc mam nadzieje że opowiadanie wam się spodoba, jest ono takie inne, chciałam zacząć jakiś wątek by w kolejnych częściach go wypominać. A właśnie po tej części zacznie się prawdziwe piekło dla Wiki, tym bardziej Agaty. Z resztą zobaczycie sami ! :)
Liczę na komentarze :) Pozdrawiam :* I życzę weny wszystkim piszącym opowiadanka :*
Ps. Polecę blogi o FaWi :) Linki podawajcie w komie a jeśli macie jakieś pytania to zapraszam:
- oliwia8383@wp.pl
- oliwiapawlicka111@interia.pl
- oliwia8383@interia.pl
- ask.fm/pisarka17
- GG : 49709718
piątek, 14 listopada 2014
Opowiadanie cz.22
Cz.22
~Chmiel,żyto, tytoń i konopie.~
-Dzień dobry! -Powiedział Falkowicz
-Dzień dobry.-Odpowiedziała Wiki odchylając głowę od papierów
-Papierki...Może Whisky?
-Nie pije w pracy.
-Nie zwolnię Cie. Obiecuje...Ale napij się ze mną.
-Nie, Nie, Nie.
-Proszę, nie daj się prosić...- Usiadł obok kobiety
-Dzień dobry. -Do gabinetu wszedł Falkowicz a gdy tylko zobaczył Wiki obok Falkowicz przypomniał sobie wczorajsze zajście w pokoju Wiki.
-Dzień dobry. - Powiedziała i odsunęła się od Falkowicza.
-Jesteście razem? -Zapytał z czystej ciekawości.
-Tak- Powiedział Falkowicz
-Nie ! -Zaprzeczyła Wiki.
-Tak czy nie?
-Nie !
-Aha...-Wziął papiery i odszedł.
- Dzik dobry ! - Do pokoju wpadł Borys i schował się za kanapą.
- Dziń dobry ! - Za nim wpadł Adam i schował się do szafy.
- GDZIE ONI SĄ ?! - Do lekarskiego wpadł Sambor.
- Co się dzieje? - Odezwał się lekko podenerwowany Falkowicz.
- Oni. Oni , oni !
- Proszę usiąść i powoli ! Dokładnie ze szczegółami !
- Wczoraj przyszedł do szpitala diler, pobity. Adam z Borysem się nim zajęli i kupili od niego narkotyki.
- I tyle?!
- Nie. Naćpali się i biegają po szpitalu krzycząc ,,Ja ja ja ! Kocham ćpać! Narkotyki są cudowne moje stringi są za luźne... Aaa..., Ja ja ja ! Kocham ćpać! Lubię Marysię i Amfę też...Aaa!!! Jak się zaćpasz nie przeżyjesz a ja się nie zaćpam... Aaa!!! Aaa !! Kocham ćpać!!! DOBRANOC!!! Aaa.. Aaa...
- Niech pan już nie śpiewa!
- Dobrze.
- Co dalej? -Dopytywała Wiktoria.
- Chodzili po salach pacjentów i proponowali im narkotyki.
-Yhm. Ale ich tu nie ma może pan iść. - Wyprosił Sambora z lekarskiego a Borysa i Adama wyciągną ze skrytek za ucho i zaprowadził do gabinetu.
- Borys szykuj się... Będzie wykład !
- A co byś chciał ?!
-Nic nic.
- Wchodzić ! - Wepchnął ich przez drzwi i zamknął je na klucz-Siadać- Rozkazał pokazując im fotel. -Chcecie widzieć dlaczego tu jesteście?! Jakieś pytania?! Chcecie coś powiedzieć?! Pacz się na mnie Borys!- Mężczyzna spojrzał na niego wrednie.-Brałeś
- A więc to nie była aspiryna powiadasz?
- Powiadam !!!
- Mogę coś powiedzieć?
- Słucham.
- Wiesz że jeśli każda osoba na świecie zapaliła by jointa w tej samej chwili świat doświadczył by 2 godziny spokoju.
-A ty wiesz że to nie możliwe ?! Uzależnisz się i co ?! Co ?!
- Nie panikuj...
- Mogę? - Zapytała Wiki wchodząc do gabinetu.
- Tak, chodź. Próbuję tym dzieciom wytłumaczyć ale nic.
- Łeee....
- Niedługo będziesz ją do herbaty sypał. - Skomentowała Wiktoria
- Polacy są nie zniszczalni !
- Dowód .
- Bo... Borys mów za mnie
- Ależ oczywiście. Anna Smith zaćpała się w 2007. Michel Jackson w 2009. Amy Winehouse w 2011. Whitney Houston w 2012. A Krzysztof Krawczyk wciąż żyje.
- Dzieci. Adam a ty może coś powiesz? Dlaczego wczoraj nie było imprezy a był weekend?
- Bo w piątek wziąłem tabletki na sen by w sobotę być wyspanym a obudziłem się w bagażniku.
-Ćpun...-Syknął Falkowicz
- Nie jestem ćpunem. Ćpun to człowiek który mówi dilerowi do jutra.
- Skoro jesteś taki obyty to powiedz coś jeszcze.
- O Wiki .... Wiesz co to jest dieta roślina? -Nie dał Wiki dojść do słowa.-Chmiel, żyto, tytoń i konopie.A wiecie że Polska amfetamina cieszy się największą popularnością na świecie? A wiecie dlaczego? Jest ona najczystsza.
- WON !!! IDŹCIE MI STĄD !!! NATYCHMIAST!!!
-Oki. -Powiedzieli zgodnie i wyszli.
-Dzieci... -Chciała dokończyć lecz Falkowicz jej nie pozwolił.
- Przepraszam że bez pukania...A AAA !!! Może mi państwo wytłumaczyć dlaczego ja zawsze na państwa wpadam ?! Mam dość !!! Dość!!! -Zaczął wrzeszczeć Tretter i uciekł.
-Która godzina?
- 22:45, idziemy?
- No raczej. - Uśmiechnęła się słodko.
*****************************************
Weszli do domu po cichu i usiedli w ciszy na kanapie w kuchni.
- Borys ! - Usłyszeli wołanie Adama za plecami lecz postanowili zobaczyć co z tego będzie.
- Co ?!
- Przyszli już?!
- Nie, a co?!
- Widziałeś mój towar? Leżał na górnej półce u mnie w pokoju?
- Nie a ty widziałeś smoka w kuchni?
- Borys !!! Złodzieju !!! Aaa !!! Aaa !!! Ciul ! Wezmę coś innego.
- Wkraczamy? - Szepnęła Wiki do Falkowicza.
-Czekaj... Niech weźmie...
-Oszalałeś?
- A niech się dzieje co chce. Chodź. -Skierowali się do pokoju Wiktorii i spędzili razem cudowną noc lecz niestety poranek ich zaszokował...
Więc ta część jest według mnie średnia. jest krótka, mało FaWi, dużo Adama i Borysa. Napisałam o narkotykach ponieważ chciałam rozweselić jakoś tematy smutne (Tak wiem że narkotyki nie są smutne ale to ile osób przez nie zginęło.) Opowiadanie to miało być dodane dopiero w niedziele ale dostałam weny i powiedziałam że lepiej dodać dziś bo nie wiem co będzie w niedziele. Czy dożyje ^^. Mam nadzieje że ta część się spodoba :* Dedykuje ją wszystkim komentującym oraz ,,świeżej'' blogerce Pati_H. Zapraszam także na jej cudownego bloga o Joannie (Siostrze Falkowicza) i Augustinie (Kubańczyku, chorografie). Ale na drugim palnie jest także FaWi. Opowiadania są świetne <3 Jest już piękna pierwsza część :* No więc co się więcej rozpisywać? Zapraszam:
http://prawdziwaz7.blog.pl/
Muszę także napisać o NDiNZ, popsuło się Falkowicz na głodzie narkotykowym?! (To była kolejna inspiracja) Wiki i ślub z Tomkiem?! Pocałunek Wiki z Adamem?! Śmierć Romy?! Przecież Adam odpieprzył by się od Wiki jakby żyła Roma, Jakby Falkowicz był zdrowy nie dopuściłby do ślubu!!!
No i to tyle... :)))) Zapraszam do komentowania <3 <3 <3
~Chmiel,żyto, tytoń i konopie.~
-Dzień dobry! -Powiedział Falkowicz
-Dzień dobry.-Odpowiedziała Wiki odchylając głowę od papierów
-Papierki...Może Whisky?
-Nie pije w pracy.
-Nie zwolnię Cie. Obiecuje...Ale napij się ze mną.
-Nie, Nie, Nie.
-Proszę, nie daj się prosić...- Usiadł obok kobiety
-Dzień dobry. -Do gabinetu wszedł Falkowicz a gdy tylko zobaczył Wiki obok Falkowicz przypomniał sobie wczorajsze zajście w pokoju Wiki.
-Dzień dobry. - Powiedziała i odsunęła się od Falkowicza.
-Jesteście razem? -Zapytał z czystej ciekawości.
-Tak- Powiedział Falkowicz
-Nie ! -Zaprzeczyła Wiki.
-Tak czy nie?
-Nie !
-Aha...-Wziął papiery i odszedł.
- Dzik dobry ! - Do pokoju wpadł Borys i schował się za kanapą.
- Dziń dobry ! - Za nim wpadł Adam i schował się do szafy.
- GDZIE ONI SĄ ?! - Do lekarskiego wpadł Sambor.
- Co się dzieje? - Odezwał się lekko podenerwowany Falkowicz.
- Oni. Oni , oni !
- Proszę usiąść i powoli ! Dokładnie ze szczegółami !
- Wczoraj przyszedł do szpitala diler, pobity. Adam z Borysem się nim zajęli i kupili od niego narkotyki.
- I tyle?!
- Nie. Naćpali się i biegają po szpitalu krzycząc ,,Ja ja ja ! Kocham ćpać! Narkotyki są cudowne moje stringi są za luźne... Aaa..., Ja ja ja ! Kocham ćpać! Lubię Marysię i Amfę też...Aaa!!! Jak się zaćpasz nie przeżyjesz a ja się nie zaćpam... Aaa!!! Aaa !! Kocham ćpać!!! DOBRANOC!!! Aaa.. Aaa...
- Niech pan już nie śpiewa!
- Dobrze.
- Co dalej? -Dopytywała Wiktoria.
- Chodzili po salach pacjentów i proponowali im narkotyki.
-Yhm. Ale ich tu nie ma może pan iść. - Wyprosił Sambora z lekarskiego a Borysa i Adama wyciągną ze skrytek za ucho i zaprowadził do gabinetu.
- Borys szykuj się... Będzie wykład !
- A co byś chciał ?!
-Nic nic.
- Wchodzić ! - Wepchnął ich przez drzwi i zamknął je na klucz-Siadać- Rozkazał pokazując im fotel. -Chcecie widzieć dlaczego tu jesteście?! Jakieś pytania?! Chcecie coś powiedzieć?! Pacz się na mnie Borys!- Mężczyzna spojrzał na niego wrednie.-Brałeś
- A więc to nie była aspiryna powiadasz?
- Powiadam !!!
- Mogę coś powiedzieć?
- Słucham.
- Wiesz że jeśli każda osoba na świecie zapaliła by jointa w tej samej chwili świat doświadczył by 2 godziny spokoju.
-A ty wiesz że to nie możliwe ?! Uzależnisz się i co ?! Co ?!
- Nie panikuj...
- Mogę? - Zapytała Wiki wchodząc do gabinetu.
- Tak, chodź. Próbuję tym dzieciom wytłumaczyć ale nic.
- Łeee....
- Niedługo będziesz ją do herbaty sypał. - Skomentowała Wiktoria
- Polacy są nie zniszczalni !
- Dowód .
- Bo... Borys mów za mnie
- Ależ oczywiście. Anna Smith zaćpała się w 2007. Michel Jackson w 2009. Amy Winehouse w 2011. Whitney Houston w 2012. A Krzysztof Krawczyk wciąż żyje.
- Dzieci. Adam a ty może coś powiesz? Dlaczego wczoraj nie było imprezy a był weekend?
- Bo w piątek wziąłem tabletki na sen by w sobotę być wyspanym a obudziłem się w bagażniku.
-Ćpun...-Syknął Falkowicz
- Nie jestem ćpunem. Ćpun to człowiek który mówi dilerowi do jutra.
- Skoro jesteś taki obyty to powiedz coś jeszcze.
- O Wiki .... Wiesz co to jest dieta roślina? -Nie dał Wiki dojść do słowa.-Chmiel, żyto, tytoń i konopie.A wiecie że Polska amfetamina cieszy się największą popularnością na świecie? A wiecie dlaczego? Jest ona najczystsza.
- WON !!! IDŹCIE MI STĄD !!! NATYCHMIAST!!!
-Oki. -Powiedzieli zgodnie i wyszli.
-Dzieci... -Chciała dokończyć lecz Falkowicz jej nie pozwolił.
- Przepraszam że bez pukania...A AAA !!! Może mi państwo wytłumaczyć dlaczego ja zawsze na państwa wpadam ?! Mam dość !!! Dość!!! -Zaczął wrzeszczeć Tretter i uciekł.
-Która godzina?
- 22:45, idziemy?
- No raczej. - Uśmiechnęła się słodko.
*****************************************
Weszli do domu po cichu i usiedli w ciszy na kanapie w kuchni.
- Borys ! - Usłyszeli wołanie Adama za plecami lecz postanowili zobaczyć co z tego będzie.
- Co ?!
- Przyszli już?!
- Nie, a co?!
- Widziałeś mój towar? Leżał na górnej półce u mnie w pokoju?
- Nie a ty widziałeś smoka w kuchni?
- Borys !!! Złodzieju !!! Aaa !!! Aaa !!! Ciul ! Wezmę coś innego.
- Wkraczamy? - Szepnęła Wiki do Falkowicza.
-Czekaj... Niech weźmie...
-Oszalałeś?
- A niech się dzieje co chce. Chodź. -Skierowali się do pokoju Wiktorii i spędzili razem cudowną noc lecz niestety poranek ich zaszokował...
Więc ta część jest według mnie średnia. jest krótka, mało FaWi, dużo Adama i Borysa. Napisałam o narkotykach ponieważ chciałam rozweselić jakoś tematy smutne (Tak wiem że narkotyki nie są smutne ale to ile osób przez nie zginęło.) Opowiadanie to miało być dodane dopiero w niedziele ale dostałam weny i powiedziałam że lepiej dodać dziś bo nie wiem co będzie w niedziele. Czy dożyje ^^. Mam nadzieje że ta część się spodoba :* Dedykuje ją wszystkim komentującym oraz ,,świeżej'' blogerce Pati_H. Zapraszam także na jej cudownego bloga o Joannie (Siostrze Falkowicza) i Augustinie (Kubańczyku, chorografie). Ale na drugim palnie jest także FaWi. Opowiadania są świetne <3 Jest już piękna pierwsza część :* No więc co się więcej rozpisywać? Zapraszam:
http://prawdziwaz7.blog.pl/
Muszę także napisać o NDiNZ, popsuło się Falkowicz na głodzie narkotykowym?! (To była kolejna inspiracja) Wiki i ślub z Tomkiem?! Pocałunek Wiki z Adamem?! Śmierć Romy?! Przecież Adam odpieprzył by się od Wiki jakby żyła Roma, Jakby Falkowicz był zdrowy nie dopuściłby do ślubu!!!
No i to tyle... :)))) Zapraszam do komentowania <3 <3 <3
poniedziałek, 10 listopada 2014
Opowiadanie cz.21
Cz.21
~Wikuś...~
Z samego rana przyszedł Tretter, sprawdzić jak mieszka się Falkowiczowi w pokoju rezydentów. Od progu przywitał go Borys.
- Dzik dobry.- Powiedział otwierając drzwi Trettrowi.
- Chyba dzień dobry ?!
- Nie !!! Dzień jest zły... A dzik jest dobry...Smaczny !!! - Wściekł się Borys.
- Zwał jak zwał.. - Powiedział mijając Borysa skierował się prosto do pokoju Wiki, bez pukania otworzył drzwi i to co tam ujrzał za szokowało go... Zobaczył Wiki leżącą na prawym boku a do niej przytulonego Falkowicza.
- Miałeś mnie nie dotykać ! - Obudziła się Wiki.
- Co się dzieje? - Obejrzeli się w stronę drzwi i zobaczyli bladego dyrektora.-Dzień dobry...?
-Dobry. - Powiedział i wycofał się od razu.
- I widzisz jak to wyglądało?! - Zaczęła panikować Consalida od razu po wyjściu Trettera.
-A jak miało wyglądać? - Zapytał
- Co ty sobie ubzdurałeś?!
- Nic nie pamiętasz? Skleroza w tak młodym wieku?
- Andrzej że byłam śpiąca nie znaczy piana.
-Wikuś...
- Precz z łapami !
- Dobrze, już dobrze. - Powiedział,położył się z powrotem i zasnął.
****************************************************************
-Uwaga!!! Uwaga !!! Przed wami król podrywu!!! - Wszedł do lekarskiego Borys ustawił się z lewej strony i wskazał ręką na drzwi przez które wszedł Adam ubrany w jeansy, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę.
- Agato... Umówisz się ze mną? - Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. -Mam rozumieć że tak? -Nie.
-No cóż idem do Hany... O Nina. Pracujesz jeszcze?
- No tak. - Biedna naiwna Rudnicka myślała że chodzi o zmianę w szpitalu...
- Ile bierzesz?
- Ty!!! -Nawet się nie odezwał i dostał w pysk.
- Aaaaauuuu ! jak można być mizzzczem....Aaauuu...podrywu z sinym...A...Rozwalonym okiem?! Krawawieeee !!!! Agato zszyj!!!
- Ojej...Adasiu, wystarczy plasterek...
-To klej!!! -Agata przykleiła plaster centralnie na brwi Krajewskiego lecz ten stwierdził że krzywo i z całą siłą odkleił plaster i został bez brwi.- AAA !!! Co ja teraz zrobię?!-Przykleił plaster z powrotem.- Lepiej!?
- Nie. Adam... Wyrwij drugą.-Zażartowała złośliwie Nina a Adam jej posłuchał.
- Zabije cie !!! Zabije!!! Normalnie..Boli..-Uciekł płacząc.
-I co zrobiłaś?!-Wściekł się Borys.
-Nie śmieszne - Spojrzała na nią z żalem Agata i odeszła.
************************************************************************
-Piotr...Wyobraź sobie że jestem w ciąży...Co byś zrobił?
- To nie możliwe.
-Piotr, mam szanse, naprawdę!
-Hana nie łódź się! Nigdy nie będziesz miała swojego dziecka.
-Dzięki.-Rozpłakała się a do gabinetu wszedł Radwan i bez zastanowienia wymierzył prosto w nos Gawryle. -Krzysiu...Nie musiałeś...
-Krzysiu?! Ty...
- Ja?! Nie widzisz?!
-Może to i dobry moment...-Zastanowiła się Hana.-Jestem w ciąży.
- To wspaniale..-Jęknął Piotr.
-Ale nie z tobą. -Piotr chciał wyjść lecz Hana go zatrzymała.-Piotr od dawna nic między nami nie ma. Nie wiedziałam jak ci to powiedzieć. Z Krzysztofem jest mi lepiej...Jest czuły a nie wredny tak jak ty, szanuje mnie a nie tak jak ty nie jestem dla niego zabawką.
-Dla mnie jesteście skończeni.-Wyszedł jak oparzony.-Nie dożyjecie narodzin.
-Krzysztof...Nie powinnam...
-Ci...-Uspokoił kobietę.-Będzie dobrze. Nic nam nie zrobi, obiecuje.-Przytulił kobietę czule.
-Boje się... Nie powinnam.
-Chciałaś żeby cie obrażał, poniżał?! Niszczył...Nie pozwolę. Kocham cie...
-Ja ciebie też. Masz racje...
***************************************************************
-Agata !-Zawołał za nią Marek Rogalski.
-Rozwodzę się! przepraszam że cie zawiodłem. Że powiedziałem że cie kocham a potem wróciłem do Doroty. Rozwodzę się. Proces już dziś. Przyjechałem specjalnie żeby ci to powiedzieć! Zaraz jadę!
-Marek...Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-Nie chciałem zapeszać. Kocham cie!!!
-Marek. -Spojrzała z żalem-Nie wiesz jak się cieszę!-Rzuciła się mężczyźnie na szyję i pocałowała jak najlepiej umiała.
-Ja też! Przepraszam ale muszę już jechać, na sprawę. -Powiedział i pojechał znów Agata pobiegła prosto do Wiki, którą zastała w progu Hotelu wiszącą na szyi profesora i piszczącą ,,Mysz!!!!".
-O boże !!! Mysz !!! -Dołączyła się do niej Woźnicka.
-Wiki jeśli tylko mnie puścisz to ją stąd wyrzucę...Ona cie nie zje.
-Okey...-Powiedziała po czym położyła jedną nogę, drugą...-Łap ją!
-Ja?
- Powiedziałeś że ją stąd wyrzucisz!
-No tak...Myślałem że cie to pocieszy...-Powiedział chwycił mysz za ogon i wrzucił ją do pokoju Jakubka.-i Już.
-Wiki mogę cie na chwilkę...?
-To ja już idę.
-Okey pa, no o co chodzi?
-Marek przyszedł dziś do szpitala i powiedział że ma dziś rozwód i że mnie kocha.
-Wierzysz mu?
-No tak...
-A nie boisz się że znów się zawiedziesz?
-Spróbuję.
-Moja kochana...-Rozczuliła się Consalida po czym przytuliła Agatkę.
************************************************************
-Cholera...
-Witek ! Dziecko tu jest.
-Widzę chyba?!
-Dlaczego ty taki do mnie jesteś dla mnie taki opryskliwy?!
-Bo zabiłem człowieka?! Bo zdradziłem cie z Agatą?!
-Uspokój się!!! Mimo wszystko cie kochamy...Ja i Felek. Jesteś dla nas ważny.
-Naprawdę?
-Tak, kochamy cie.
-Ja was też.
***************************************************
No więc ta część nie jest o FaWi lecz chciałam wam i sobie poprawić humor taką częścią. Jest ona o większości par z NDiNZ. Po prostu dzieje się dużo w serialu lecz mimo wszystko, według mnie ten serial robi się nie logiczny....
Więc co tu dużo pisać? Miłego czytania :* A dla zakręconej i szalonej, Wiktorii Falkowicz i Ivy KaMi dużo wennnyy :)
~Wikuś...~
Z samego rana przyszedł Tretter, sprawdzić jak mieszka się Falkowiczowi w pokoju rezydentów. Od progu przywitał go Borys.
- Dzik dobry.- Powiedział otwierając drzwi Trettrowi.
- Chyba dzień dobry ?!
- Nie !!! Dzień jest zły... A dzik jest dobry...Smaczny !!! - Wściekł się Borys.
- Zwał jak zwał.. - Powiedział mijając Borysa skierował się prosto do pokoju Wiki, bez pukania otworzył drzwi i to co tam ujrzał za szokowało go... Zobaczył Wiki leżącą na prawym boku a do niej przytulonego Falkowicza.
- Miałeś mnie nie dotykać ! - Obudziła się Wiki.
- Co się dzieje? - Obejrzeli się w stronę drzwi i zobaczyli bladego dyrektora.-Dzień dobry...?
-Dobry. - Powiedział i wycofał się od razu.
- I widzisz jak to wyglądało?! - Zaczęła panikować Consalida od razu po wyjściu Trettera.
-A jak miało wyglądać? - Zapytał
- Co ty sobie ubzdurałeś?!
- Nic nie pamiętasz? Skleroza w tak młodym wieku?
- Andrzej że byłam śpiąca nie znaczy piana.
-Wikuś...
- Precz z łapami !
- Dobrze, już dobrze. - Powiedział,położył się z powrotem i zasnął.
****************************************************************
-Uwaga!!! Uwaga !!! Przed wami król podrywu!!! - Wszedł do lekarskiego Borys ustawił się z lewej strony i wskazał ręką na drzwi przez które wszedł Adam ubrany w jeansy, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę.
- Agato... Umówisz się ze mną? - Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. -Mam rozumieć że tak? -Nie.
-No cóż idem do Hany... O Nina. Pracujesz jeszcze?
- No tak. - Biedna naiwna Rudnicka myślała że chodzi o zmianę w szpitalu...
- Ile bierzesz?
- Ty!!! -Nawet się nie odezwał i dostał w pysk.
- Aaaaauuuu ! jak można być mizzzczem....Aaauuu...podrywu z sinym...A...Rozwalonym okiem?! Krawawieeee !!!! Agato zszyj!!!
- Ojej...Adasiu, wystarczy plasterek...
-To klej!!! -Agata przykleiła plaster centralnie na brwi Krajewskiego lecz ten stwierdził że krzywo i z całą siłą odkleił plaster i został bez brwi.- AAA !!! Co ja teraz zrobię?!-Przykleił plaster z powrotem.- Lepiej!?
- Nie. Adam... Wyrwij drugą.-Zażartowała złośliwie Nina a Adam jej posłuchał.
- Zabije cie !!! Zabije!!! Normalnie..Boli..-Uciekł płacząc.
-I co zrobiłaś?!-Wściekł się Borys.
-Nie śmieszne - Spojrzała na nią z żalem Agata i odeszła.
************************************************************************
-Piotr...Wyobraź sobie że jestem w ciąży...Co byś zrobił?
- To nie możliwe.
-Piotr, mam szanse, naprawdę!
-Hana nie łódź się! Nigdy nie będziesz miała swojego dziecka.
-Dzięki.-Rozpłakała się a do gabinetu wszedł Radwan i bez zastanowienia wymierzył prosto w nos Gawryle. -Krzysiu...Nie musiałeś...
-Krzysiu?! Ty...
- Ja?! Nie widzisz?!
-Może to i dobry moment...-Zastanowiła się Hana.-Jestem w ciąży.
- To wspaniale..-Jęknął Piotr.
-Ale nie z tobą. -Piotr chciał wyjść lecz Hana go zatrzymała.-Piotr od dawna nic między nami nie ma. Nie wiedziałam jak ci to powiedzieć. Z Krzysztofem jest mi lepiej...Jest czuły a nie wredny tak jak ty, szanuje mnie a nie tak jak ty nie jestem dla niego zabawką.
-Dla mnie jesteście skończeni.-Wyszedł jak oparzony.-Nie dożyjecie narodzin.
-Krzysztof...Nie powinnam...
-Ci...-Uspokoił kobietę.-Będzie dobrze. Nic nam nie zrobi, obiecuje.-Przytulił kobietę czule.
-Boje się... Nie powinnam.
-Chciałaś żeby cie obrażał, poniżał?! Niszczył...Nie pozwolę. Kocham cie...
-Ja ciebie też. Masz racje...
***************************************************************
-Agata !-Zawołał za nią Marek Rogalski.
-Rozwodzę się! przepraszam że cie zawiodłem. Że powiedziałem że cie kocham a potem wróciłem do Doroty. Rozwodzę się. Proces już dziś. Przyjechałem specjalnie żeby ci to powiedzieć! Zaraz jadę!
-Marek...Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-Nie chciałem zapeszać. Kocham cie!!!
-Marek. -Spojrzała z żalem-Nie wiesz jak się cieszę!-Rzuciła się mężczyźnie na szyję i pocałowała jak najlepiej umiała.
-Ja też! Przepraszam ale muszę już jechać, na sprawę. -Powiedział i pojechał znów Agata pobiegła prosto do Wiki, którą zastała w progu Hotelu wiszącą na szyi profesora i piszczącą ,,Mysz!!!!".
-O boże !!! Mysz !!! -Dołączyła się do niej Woźnicka.
-Wiki jeśli tylko mnie puścisz to ją stąd wyrzucę...Ona cie nie zje.
-Okey...-Powiedziała po czym położyła jedną nogę, drugą...-Łap ją!
-Ja?
- Powiedziałeś że ją stąd wyrzucisz!
-No tak...Myślałem że cie to pocieszy...-Powiedział chwycił mysz za ogon i wrzucił ją do pokoju Jakubka.-i Już.
-Wiki mogę cie na chwilkę...?
-To ja już idę.
-Okey pa, no o co chodzi?
-Marek przyszedł dziś do szpitala i powiedział że ma dziś rozwód i że mnie kocha.
-Wierzysz mu?
-No tak...
-A nie boisz się że znów się zawiedziesz?
-Spróbuję.
-Moja kochana...-Rozczuliła się Consalida po czym przytuliła Agatkę.
************************************************************
-Cholera...
-Witek ! Dziecko tu jest.
-Widzę chyba?!
-Dlaczego ty taki do mnie jesteś dla mnie taki opryskliwy?!
-Bo zabiłem człowieka?! Bo zdradziłem cie z Agatą?!
-Uspokój się!!! Mimo wszystko cie kochamy...Ja i Felek. Jesteś dla nas ważny.
-Naprawdę?
-Tak, kochamy cie.
-Ja was też.
***************************************************
No więc ta część nie jest o FaWi lecz chciałam wam i sobie poprawić humor taką częścią. Jest ona o większości par z NDiNZ. Po prostu dzieje się dużo w serialu lecz mimo wszystko, według mnie ten serial robi się nie logiczny....
Więc co tu dużo pisać? Miłego czytania :* A dla zakręconej i szalonej, Wiktorii Falkowicz i Ivy KaMi dużo wennnyy :)
sobota, 8 listopada 2014
Opowiadanie cz.20
Cz.20
~Będą dzielić razem pokój ~
Dzień jak dzień, Wiktoria siedziała na kanapie, pod kocem czekając na jakiś ciekawy przypadek. Wszystkie wyrostki, złamania i zwichnięcia wziął za nią Przemek z Agatą.
- Dzik dobry ! - Do pokoju wpadli Adam i Borys i od razu z chowali się do szafy a Wiktoria wyszła by uniknąć kłopotów, bo znając Borysa i Adam na pewno przyszły z nimi.
-Dzień dobry Wiki.
- Dzień dobry. Profesor już wrócił?
- Jak widać. Zapraszam panią na kawę.
-Dziękuje ale wypiłam już dwie.
- Herbata?
- Nie piję herbaty, ale coś mocniejszego to bardzo chętnie.
- No więc zapraszam. - Wskazał ręką w stronę gabinetu. /Telefon Wiki/
- Przepraszam. - Powiedziała i odebrała.
- ...-Rozumiem.
-...
- Idę. - Powiedziała, włożyła telefon do kitla i ruszyła w kierunku sali operacyjnej.-Przepraszam! - Krzyknęła do Falkowicza.
*********************************************************
- Słuchajcie mnie bowiem... Mądrze mówię! -Zaczął przemówienie Tretter.
- A mamy inne wyjście? - Zapytał znudzony Krajewski tykając Jakubka.
- Nie tykaj !!! - Denerwował się Borys.
- Cisza !!! - Warknął Tretter.
- Mów krótko zwięźle i do rzeczy... - Powiedziała Woźnicka.
- A więc dobrze... Od dziś przez 6 miesięcy mieszkał będzie z wami profesor Falkowicz.
- Po jaką cholerę?!
- Żebyś się głupio pytał...Nie tykaj !!!
- Zamknąć się !!! Takie są procedury... - Wyjęczał Stefan.
- A kiedy profesor się wprowadza? - Zapytała Woźnicka spoglądająca pół okiem na Rogalskiego.
- Już się wprowadził. Niestety brakło pokoi a pani Maria powiedziała że widziała go z Consalidą więc będą dzielić razem pokój.
- Ale wie dyrektor że oni się nie lubią?
- Ale rucha...
- Adam ! Wyrażaj się ! - Syknęła Agata - Haha...-Udawała śmiech próbując bronić przyjaciółkę-Hm... On chciał powiedzieć że się ruszają. Biegli razem, ale osobno, w maratonie na... No w maratonie.
- Ale ja nie to chciałem pow... -Woźnicka spojrzała na niego surowo.-Chciałem powiedzieć to co powiedziała Agata, z którą spał...
- Adam...-Syknęła.
- Chciałem powiedzieć że ...
- Dosyć ! -Przerwał wściekły dyrektor.
- Właśnie, ja miałem pacjenta na bloku o 11:00.-Przypomniał sobie Borys Jakubek.-Która godzina?
- 12:23 - Przeraziła się Dorota.
- A to pewnie już kogoś innego wzięli. -Zasmucił się.
- A dziwisz się?! - Zapytała znudzony Gawryło przysłuchujący się rozmowie.
- No ! Mogli mnie zawołać !
-Aaa ... Miałem cie zawołać ale zapomniałem !
- Ty tłumoku ! Jak mogłeś zapomnieć o tym że mnie wołają!
- Sam jesteś tłumok! Kto zapomniał o operacji tłumoku ?!
- Oboje jesteście tłumokami - Skwitowała Woźnicka.
*****************************************************
Weszła do swojego pokoju wyczerpana po 7 godzinnej operacji. Miała ochotę rzucić się na łóżko ale zdrowy rozsądek nie pozwolił, otworzyła oczy i na łóżku ujrzała Falkowicza.
- Co ty tu robisz ?!?!?! -Zapytała po czym usiadła na fotel.
- A więc nie wiesz kochanie o moim przyjeździe?!
- No nie.
- Więc ci wszystko powiem...
- Mam nadzieje.
- Nasz szpital dzięki braku asertywności naszego szanownego dyrektora Stefana Trettera wziął udział w projekcje ,,Rezydenci szanują mieszkania''. Rada szpitalna jednogłośnie zdecydowała że ja będę tutaj z wami mieszkał. Odmawiałem...Ale prosili... A ja nadal odmawiałem...A oni nadal prosili...Ja odmawiałem...Oni...
- Do rzeczy ! Do rzeczy ! Do rzeczy !!!
- Na czym to ja skończyłem? A więc...Odmawiałem...Prosili...
- Andrzej proszę cie. Do rzeczy
- I wyszło że pomieszkam z wami przez sześć miesięcy. Lecz pokój mój jest w remoncie więc przez pierwsze dwa będę mieszkał z tobą, kotku.
- Jakie kotku...- Pokręciła głową.- Czemu zemną?! Brata tu masz...
- Ponieważ pani Maria powiedziała że jesteśmy razem, planujemy ślub-Albo i nie-Dodał w myślach-I będę mieszkał z tobą. Będziemy wspólnie zasypiać, budzić się, jeść śniadania...
-Może wspólnie wyjdziemy? A później ty już nie wejdziesz...
-Wiki...
- Dobra, chce mi się spać. Operowałam siedem godzin. Ty śpisz tu!-Wskazała ręką na fotel. A ja śpię tu!-Wskazała ręką na łóżko. - Pasuje?
- A mogę spać z tobą.
-Śpisz ze mną w jednym pokoju! To wystarczy. Dobranoc.
- Ale ja muszę się do kogoś przytulić...
- Masz poduszkę. - Rzuciła mu w głowę poduszką. -Przytul się.
- Wole coś ciepłego...
- Idź Woźnicka siedzi w salonie niech ci termofor da.
-Wiki..
- Nie jęcz.
-Wiki.
- Chodź.- Powiedziała i posunęła się profesorowi. - Ale mnie nie dotykaj!
~Będą dzielić razem pokój ~
Dzień jak dzień, Wiktoria siedziała na kanapie, pod kocem czekając na jakiś ciekawy przypadek. Wszystkie wyrostki, złamania i zwichnięcia wziął za nią Przemek z Agatą.
- Dzik dobry ! - Do pokoju wpadli Adam i Borys i od razu z chowali się do szafy a Wiktoria wyszła by uniknąć kłopotów, bo znając Borysa i Adam na pewno przyszły z nimi.
-Dzień dobry Wiki.
- Dzień dobry. Profesor już wrócił?
- Jak widać. Zapraszam panią na kawę.
-Dziękuje ale wypiłam już dwie.
- Herbata?
- Nie piję herbaty, ale coś mocniejszego to bardzo chętnie.
- No więc zapraszam. - Wskazał ręką w stronę gabinetu. /Telefon Wiki/
- Przepraszam. - Powiedziała i odebrała.
- ...-Rozumiem.
-...
- Idę. - Powiedziała, włożyła telefon do kitla i ruszyła w kierunku sali operacyjnej.-Przepraszam! - Krzyknęła do Falkowicza.
*********************************************************
- Słuchajcie mnie bowiem... Mądrze mówię! -Zaczął przemówienie Tretter.
- A mamy inne wyjście? - Zapytał znudzony Krajewski tykając Jakubka.
- Nie tykaj !!! - Denerwował się Borys.
- Cisza !!! - Warknął Tretter.
- Mów krótko zwięźle i do rzeczy... - Powiedziała Woźnicka.
- A więc dobrze... Od dziś przez 6 miesięcy mieszkał będzie z wami profesor Falkowicz.
- Po jaką cholerę?!
- Żebyś się głupio pytał...Nie tykaj !!!
- Zamknąć się !!! Takie są procedury... - Wyjęczał Stefan.
- A kiedy profesor się wprowadza? - Zapytała Woźnicka spoglądająca pół okiem na Rogalskiego.
- Już się wprowadził. Niestety brakło pokoi a pani Maria powiedziała że widziała go z Consalidą więc będą dzielić razem pokój.
- Ale wie dyrektor że oni się nie lubią?
- Ale rucha...
- Adam ! Wyrażaj się ! - Syknęła Agata - Haha...-Udawała śmiech próbując bronić przyjaciółkę-Hm... On chciał powiedzieć że się ruszają. Biegli razem, ale osobno, w maratonie na... No w maratonie.
- Ale ja nie to chciałem pow... -Woźnicka spojrzała na niego surowo.-Chciałem powiedzieć to co powiedziała Agata, z którą spał...
- Adam...-Syknęła.
- Chciałem powiedzieć że ...
- Dosyć ! -Przerwał wściekły dyrektor.
- Właśnie, ja miałem pacjenta na bloku o 11:00.-Przypomniał sobie Borys Jakubek.-Która godzina?
- 12:23 - Przeraziła się Dorota.
- A to pewnie już kogoś innego wzięli. -Zasmucił się.
- A dziwisz się?! - Zapytała znudzony Gawryło przysłuchujący się rozmowie.
- No ! Mogli mnie zawołać !
-Aaa ... Miałem cie zawołać ale zapomniałem !
- Ty tłumoku ! Jak mogłeś zapomnieć o tym że mnie wołają!
- Sam jesteś tłumok! Kto zapomniał o operacji tłumoku ?!
- Oboje jesteście tłumokami - Skwitowała Woźnicka.
*****************************************************
Weszła do swojego pokoju wyczerpana po 7 godzinnej operacji. Miała ochotę rzucić się na łóżko ale zdrowy rozsądek nie pozwolił, otworzyła oczy i na łóżku ujrzała Falkowicza.
- Co ty tu robisz ?!?!?! -Zapytała po czym usiadła na fotel.
- A więc nie wiesz kochanie o moim przyjeździe?!
- No nie.
- Więc ci wszystko powiem...
- Mam nadzieje.
- Nasz szpital dzięki braku asertywności naszego szanownego dyrektora Stefana Trettera wziął udział w projekcje ,,Rezydenci szanują mieszkania''. Rada szpitalna jednogłośnie zdecydowała że ja będę tutaj z wami mieszkał. Odmawiałem...Ale prosili... A ja nadal odmawiałem...A oni nadal prosili...Ja odmawiałem...Oni...
- Do rzeczy ! Do rzeczy ! Do rzeczy !!!
- Na czym to ja skończyłem? A więc...Odmawiałem...Prosili...
- Andrzej proszę cie. Do rzeczy
- I wyszło że pomieszkam z wami przez sześć miesięcy. Lecz pokój mój jest w remoncie więc przez pierwsze dwa będę mieszkał z tobą, kotku.
- Jakie kotku...- Pokręciła głową.- Czemu zemną?! Brata tu masz...
- Ponieważ pani Maria powiedziała że jesteśmy razem, planujemy ślub-Albo i nie-Dodał w myślach-I będę mieszkał z tobą. Będziemy wspólnie zasypiać, budzić się, jeść śniadania...
-Może wspólnie wyjdziemy? A później ty już nie wejdziesz...
-Wiki...
- Dobra, chce mi się spać. Operowałam siedem godzin. Ty śpisz tu!-Wskazała ręką na fotel. A ja śpię tu!-Wskazała ręką na łóżko. - Pasuje?
- A mogę spać z tobą.
-Śpisz ze mną w jednym pokoju! To wystarczy. Dobranoc.
- Ale ja muszę się do kogoś przytulić...
- Masz poduszkę. - Rzuciła mu w głowę poduszką. -Przytul się.
- Wole coś ciepłego...
- Idź Woźnicka siedzi w salonie niech ci termofor da.
-Wiki..
- Nie jęcz.
-Wiki.
- Chodź.- Powiedziała i posunęła się profesorowi. - Ale mnie nie dotykaj!
Subskrybuj:
Posty (Atom)