Cz.23
~Są panie w Łodzi~
Obudziła się wtulona w poduszkę, podniosła głowę i ujrzała że profesora dawno już nie ma, na stole stała tylko biała kartka z napisem ,,Wiki, jestem w szpitalu. Pozwoliłem nastawić ci budzik o 12:30 a o 13:45 zaczynasz dyżur. Jak tylko pojawisz się w szpitalu to zapraszam na Whisky.
Ps. Dziękuje za cudowną noc...''
- O przespałam się z nim? - wystraszyła się-Dobra Consalida...Żyje się dalej...-Uspokajała się w myślach.-Będzie ok...-Gdy tylko się uspokoiła zadzwonił budzik.
-Wiki mogę..?-Do drzwi zapukała Agata. -Przespałaś się z nim...
-Wiem...-Zasmuciła się.-Ale nie nie umiem się oprzeć...Nie... Kocham go...
-Wiki ale ty go znasz...Ja nie chcę ci nic mówić pouczać, nie...
- Ja wiem! Ale on się zmienił. Ja po prostu, nie umiałam go zrozumieć on mnie też.
- Na pewno?- Wiki spojrzała na nią krzywo.-Ale ja i tak nie w tej sprawie, Marek się rozwiódł. Powiedział że mnie kocha i ja w to wierze, tylko nie wiem czy mam starać się mu zaufać.
- Nie wiem, nie gniewaj się, ale ja się nie nadaję do takich rozmów.
- A kto jak nie ty? Adam? Borys?
-No dobra, nadaj się. Zobacz co będzie się działo przez najbliższe 3 miesiące, ale staraj się. Jeśli później będzie coraz gorzej, kłótnie, sprzeczki nie idź dalej. Ale ja dałabym mu szanse. A w porównaniu z tym co ja przeszłam z Falkowiczem to Marek to drobnostka.
-Ale on miał żonę, zdradzał ją ze mną, zostawił ją, zostawił mnie, znalazł sobie inną...Wrócił do żony, później do mnie, później znów mnie zostawił a teraz się rozwiódł i mam być happy???
- No nie... Z daleka wygląda to lepiej ale spróbuj, a zobacz co przeszłam z Falkowiczem.
- Mam świetny pomysł. Nie idziemy dziś do pracy, olejmy to... Opijmy się...Proszę.
- No spoko, dzwonię do Falkowicza a ty dzwoń do Trenera.
- A ty czemu nie dzwonisz do Trettera?
- Bo nie da nam obu zwolnienia a Andrzej na pewno coś wytarguje.
**************************************************************
-Chodzi lisek koło drogi, fajna dupa, długie nogi...Podwieź?
- Nie dzięki. -Zaprzeczyła Wiktoria jakiemuś kolesiowi po czym skierowała się z powrotem do Agaty Woźnickiej która nie kontrolowała swoich promili. -Agata starczy.
-Nie rządź mi !!! - Zaczęła wrzeszczeć.
-Agata, proszę...Nie pij.
- Tca... Z resztą masz racje. To ty powinnaś pić! Ty zmieniasz facetów jak rękawiczki! Ty śpisz z wszystkimi !!! Nie widzisz jak ludzie, lekarki, o tobie mówią?! Lecisz na kasę, jak każda inna. Jakby Marek był ordynatorem też byś z nim spała?! Pamiętasz...
-Co? Agata co ty mówisz?
-Wiem że jak byłam z Tomkiem to się z nim przespałaś!!!-Rozpłakała się-Suka...
-Chodź ze mną... -Pierwszy raz od nie pamiętnych czasów rozpłakała się.
-Nienawidzę cie suko!!! Szmata!!!
-Wiem, wiem..Ale chodź ze mną! - Prosiła dalej.-Ja wiem jak ty mnie nienawidzisz, ale zobacz, to dla twojego dobra. Proszę...
- Chyba cie pojebało! Wiesz powiem ci coś, przespałam się z Andrzejem!-Wiki nic się nie odezwała tylko podeszła do baru, kupiła dwie butelki wódki i poszła z nimi do Agaty.-Proszę! Wyobraź sobie że ja się z nim nie przespałam. -Przyznała się w końcu blondynka.-Chciałam ci tylko pokazać że nie tylko ja mogę cierpieć...
-Agata, to było 5 lat temu. A teraz jesteś jedną z trzech osób których zdanie jest dla mnie najważniejsze.
-Przepraszam.-Rzuciła się na Consalidę i popłakała się jeszcze bardziej, po czym odkręciły butelki i wypiły do dna, z pomocą poznanych kolegów.
Obudziły się w bieliźnie, leżące na kanapie, pustką w głowie.
-Wiki... Co jest? -Zaczęła szturchać Wiktorię która usiadła na łóżku i patrzała w lustro z naprzeciwka.-Wiki?
-Ubieraj się i chodź. -Syknęła, wzięła swoje ubrania i szybko się ubrała.
- No i gdzie idziemy?
-No jak gdzie? Do domu. - Powiedziała pewna siebie.
-Jak?! Nie wiemy nawet gdzie jesteśmy.
-Nie marudź tylko chodź. - Pociągnęła Woźnicką za rękę w stronę drzwi.
-O proszę pana! -Zawołała Woźnicka do barmana.-Gdzie my jesteś my?
-Są panie w Łodzi. -Odpowiedział z szerokim uśmiechem.
-Gdzie?!
- No w Łodzi. A skąd panie się tutaj wzięły?
-Sama chciałabym wiedzieć.-Jęknęła.
- Z Warszawy, a wie pan może...
- Nie pan tylko Radek.-Przerwał.
- A wiesz może Radek jak mam wrócić do Warszawy.
-Poczekajcie 15 minut i waz odwiozę. - Podszedł do kobiet i podał im rękę.-Radek.
-Wiki.
-Agata.
-Okey, no to siadajcie, kawy? Herbaty?
-Kawy.
- A ty aniołku?
-Kawy. -Woźnicka uśmiechnęła się uwodzicielko.
-No dobra. Czyli dwie kawy. - Powiedział i zaparzył kawy.
-Pracujesz tu?
-Nie, jestem właścicielem.
-Aaa. A wiesz może co się wczoraj działo, masz kamery?
- Wczoraj mnie nie było a kamer nie mam.
-Dobra, dzięki Radek.
-No nie ma za co.- Mrugnął do Consalidy.-No to panienki komu w drogę temu czas.
-Nom. -Uśmiechnęły się.
-Proszę.-Otwarł drzwi do auta.-No to się wieziemy.-Powiecie może coś o sobie?
-No pracujemy w szpitalu w Leśnej Górze, ja jestem chirurgiem a Agata internistką.
-Macie kogoś?
-Ciekawski. - Mrugnęła. -Ale tak mamy, może tak trochę.A ty?
-A ja nie. A wiecie skoro trochę...
-Weźźź-Zaśmiała się Consalida.
- A mógł bym wasz numer telefonu?
-No pewnie. Ale masz gdzie zapisać?
-Proszę.- Podał Woźnickiej notatnik i długopis a ona na pierwszej stronie napisała ,,dziewczyny z Wawy :) : Agata : ********* Wiki/Ruda: *********'' -Proszę.
-No może wejdziemy gdzieś wejdziemy? Restauracja?
-Nie mamy kasy.
- Ja stawiam.
-Nie. dzięki ale wpadnij kiedyś do nas to pójdziemy na balety.
- Widzę panny rozrywkowe.
- Ee ee, tam. -Uśmiechnęła się chytrze.-Ale piwko dobre.
- Wspaniałe. - Kiwnął głową.
-A ty teraz coś powiedz o sobie.
- Spoko. Mam bar. Zapewne już go znacie?
-Znamy i to dobrze. Dawaj dalej.
-Mam mieszkanie w Warszawie, koło hotelu rezydentów..
-No kochany będziemy sąsiadami.
-No więc witam was kochane sąsiadki. Nie mam dziewczyny ani dzieci. A wy macie jakieś dziecka?
- Ja nie.
- A ja nie chce zaczynać znajomości od kłamstwa więc mam. Wiesz no miałam 16 lat jak ją urodziłam.
- Dobra no to przepraszam, mam syna ma teraz jakieś 12 lat. Mieszka z byłą ale oboje zdecydowaliśmy że będę weekendowym ojcem. A co z twoją córką?
-Mieszka z moją mamą w Hiszpanii.
-Hiszpanii?
-No tak, mój tata był Hiszpanem a matka Polką. Ja przyjechałam za miłością do Polski ale nic z tego nie wynikło, ale dzięki Agacie zostałam.
-No ale mam nadzieje że już nigdzie nie wyjedziesz?
-No pewnie że nie .
- No i git. Właściwie to ja dziś zostanę u siebie, w Warszawie, co wy na małą kolacyjkę bez osób towarzyszących?
-No właściwie... No ja jestem na tak.
-Ja też.
- No i pasuje. A teraz koniec naszej przejażdżki. -Powiedział-Do zobaczenia w ,,Venus'ie'' o 18:20.
WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE ! WAŻNE !
*W ROLI RADKA WYSTĄPIŁ KUBA WESOŁOWSKI*
Więc mam nadzieje że opowiadanie wam się spodoba, jest ono takie inne, chciałam zacząć jakiś wątek by w kolejnych częściach go wypominać. A właśnie po tej części zacznie się prawdziwe piekło dla Wiki, tym bardziej Agaty. Z resztą zobaczycie sami ! :)
Liczę na komentarze :) Pozdrawiam :* I życzę weny wszystkim piszącym opowiadanka :*
Ps. Polecę blogi o FaWi :) Linki podawajcie w komie a jeśli macie jakieś pytania to zapraszam:
- oliwia8383@wp.pl
- oliwiapawlicka111@interia.pl
- oliwia8383@interia.pl
- ask.fm/pisarka17
- GG : 49709718
"łał", że tak powiem! Zajebista część i to wszystko:)!!! Ale jak to piekło?!;o Matko Boska boje się ;o cudowna ta karteczka od Falka! Część naprawdę mega udana!!! :* pozdrawiam o weny!! <3 :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;* No tak...Piekło. :C Będą mega nerwowe części <3 Dziękuje i nawzajem <3
UsuńNo no no ciekawe co będzie dalej a ta karteczka od Falka super. Czekam na kolejną świetną część.
OdpowiedzUsuńkiedy next opowiadania i mam prośbe żeby więcej o fawi jak można
OdpowiedzUsuń