środa, 27 sierpnia 2014

Opowiadanie cz.15

                                                                 Cz.15 
                              ~ On chce cie zabić ! Uciekaj ! ~                               

Siedział w  swoim gabinecie  gdy usłyszał pukanie. Był to doktor Jakubek..
J: Dzień... Dzień dobry. - Powiedział wchodząc pierwszy raz w życiu do gabinetu Falkowicza.
F: Czy taki dobry.. Co pana tutaj sprowadza ? - Zapytał znudzony życiem codziennym.
J: Panie ... Panie profesorze dlaczego mam same wyrostki ? - Zapytał rozglądając się po całym gabinecie.
F: Wyrostki robaczkowe ! - Poprawił go. - A dlaczego nie ?
J: Jest pan nie sprawiedliwy. - Zebrał się na odwagę.
F: Wiem. - Powiedział nie wzruszony czekając na rozwój konwersacji. 
J: Co mam zrobić żeby mnie pan polubił ?! - Zapytał patrząc w sufit bojąc spojrzeć  się w oczy Falkowiczowi.
F:  Zwolnić się... Zwolnić się. - Powiedział delektując się trunkiem.
J: Ażeby ... Eh... - Zaczął się jąkać a po czym szybko wyszedł z gabinetu a na jego miejsce wszedł Krajewski z błagalną miną.
F: Słucham..
Ad: Po to masz uszy... - Powiedział śmiejąc się tępo.
F: Dziecko.. - Z kwitował.- Co chcesz ?
Ad: Ja...
F: Wszystko dobrze ? - Zapytał nie wzruszony.
Ad: Wszystko będzie dobrze jak dostanę więcej  forsy ....
F: No chyba z kasy zapomogowo-pożyczkowej, bo na pewno nie ode mnie.
Ad: Nie bądź taki ... Pomóż bratu...
F:  Adam   a co zrobisz jak mnie zabraknie ?!
Ad: Zginę.. Żyję dzięki tobie... Jesteś cudowny i wspaniały...
F: Wymyśl inny tekst. Tym obdarowujesz mnie od kąt skończyłeś 7 lat !
Ad: Daj mi !!!
F: Nie!  A co zrobiłeś z pieniędzmi które dostałeś operując Soszyńskiego ?!
Ad: Nic.. - Odpowiedział cicho mając nadzieje że Falkowicz już nie zapyta o tego pacjenta.
F: Nic ?! Zawaliłeś ?!
Ad: Nie... Ja nie chciałem...
F: Adam wynoś się stąd !!!!
Ad: Ja nie chce wiele ja chce 1000 zł !!! Tylko 1000 !!!!
F: Wynoś  się stąd bo cie znów wyklnę !!!!
Ad: Przepraszam...
F: Adam wynoś się !!!
Ad: Przepraszam.. - Wyszedł z gabinetu ze łzami w oczach..
F: Debil.. - Powiedział i usiadł za biurkiem dolewając sobie whisky. Po 3 minutach usłyszał. pukanie. - Kto znowu ?! - Wrzasnął a do gabinetu znów wparował  Adam z butelką whisky i bukietem czerwonych róż. - Mówiłeś że nie masz pieniędzy.
Ad: Dla kochanego brata zawsze się znajdą... - Powiedział odłożył prezent i wyszedł z gabinetu. Falkowicz odpakował whisky po czym wstał by włożyć  je do barku , gdy usłyszał powiadomienie. Odłożył butelkę na biurko i podszedł do laptopa...
F: Zabije.. - Syknął gdy okazało się że Adam wyciągnął z jego konta 20 tysięcy. -Adam !!!!! - Wrzasnął i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.
****************************************************
Ad: Szuka  mnie !! Zabije !!! - Do lekarskiego w którym siedziała Wiktoria z Przemkiem wpadł Adam.
P: Falkowicz ?!
Ad: Ta.. Tak!!! Muszę się schować . ..
P: Tu ! - Pokazał Adamowi palcem szafę gdzie wlazł Krajewski. Wiktoria przykryła go kocem, zamknęła szafę, przycisnęła ją kartonem  i usiadła obok.
F: Adam !!! - Do pokoju wpadł wściekły Falkowicz, - Gdzie on jest ?!
W: A o co poszło ? - Zapytała uspokajając Przemka.
F: Ukradł mi z kąta 20 tysięcy !
P: Zabójco...- Syknął przez zaciśnięte zęby.
W: Spokojne.. Przemuś.. - Chwyciła go Wiktoria.
F: Jest tu ?! - Wrzasnął .
W: Nie ma. - Po czym usłyszała cichy śmiech w szafce. Oparła się o parapet i udawała że się przewraca by móc spokojnie bez podejrzeń uderzyć w szafkę. - Ała... Ale się uderzyłam... - Krzyknęła  by przekrzyczeć Adama.
P: Nie ma go ! Wynoś się !
F: Nie mam zamiaru się z tobą kłócić !!!
P: Zabójca. - Warknął.
F: Dziecko. - Machnął ręką i wyszedł.
W: No Adam możesz wyjść. - Powiedziała i cicho a chłopak wyszedł.
Ad: Poszedł ? - Zapytał przerażony.
W: Tak..
F: Wiedziałem że jak wyjdę to się pojawisz..
Ad: Aaa... Nie zabijaj..Jestem za młody !!!! - Zaczął panikować i wrzeszczeć Krajewski .
W: Spokojnie... Chyba nie chcesz go zabić ???
F: Adam...
W:  Chce ci zabić ! Uciekaj. -  Zaczęła krzyczeć i śmiać się Wiktoria a Adam wyminął ją i uciekł a za nim Falkowicz...


No więc... Ta część jest inna niż poprzednie ;) Dziś miałam cudowny humor, cały czas miałam głupie pomysły, śmiałam się  z wszystkiego  :D Więc opowiadanie, jest jakie jest ;) <3
Znów z dedykacją dla wszystkich komentujących i dla Zakręconej i szalonej której dawno u mnie nie było ;(  <3  

środa, 13 sierpnia 2014

Opowiadanie cz.14

                                           Cz.14
                                        ~Trumna~

Siedziała w lekarskim czytając książkę gdy wszedł do niego Borys.
B: Hey. - Powiedział swoim wolnym i spokojnym tonem.
W: Cześć.- Powiedziała i uśmiechnęła się, zastanawiając co oni jeszcze wymyślą.
B: Mogłabyś skonsultować mi pacjenta ? - Zapytał zastanawiając się jak Consalida zareaguje na kawał.
W: Okey. Jaka sala ? - Zapytała nic nie podejrzewając.
B: 17 a. - Wiki odłożyła książkę i ruszyła.- Czekaj.. - Powiedział i ruszył za kobietą.  Sala 17 a znajdowała się na drugim piętrze więc wsiadła do windy. Stała tam trumna obejrzała się za siebie i okazało się że jest sama w ciasnej widzie z trumną. Nagle winda zacięła się i stanęła. Następnie wypad z niej trup. Leżał jakieś  2 minuty po czym wstał . Consalida zaczęła krzyczeć. Zaraz po krzyku winda ruszyła a ,,trup'' wszedł do trumny...  Wybiegła z windy jak poparzona i wpadła na Adama stojącego z Przemkiem.  Uświadomiła sobie że był to głupi kawał i zaczęła się śmiać. - Udało nam się.- Doszedł Borys.
W:  Udało. -  Odeszła z wielkimi oczami.  - Chryste... Myślałam że tam od jadę.. - Opowiadała zdarzenie Agacie.- Jeszcze się trzęsę. .. Cholera co oni wymyślili. Ale będzie rewanż oj będzie.
Ag: Rewanż ? Nie wiem czy to taki dobry pomysł. Oni są nie obliczalni..
W: No i ? Ja się ich nie boję.. A teraz pa kochana bo idę operować.
Ag: Z kim ?
W: Z Falkowiczem i Przemkiem na jednej sali.
Ag: Uu... Współczuję.
W: Dzięki.  Pa
Ag: Pa...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
F: Świetna robota Przemku, uratowałeś pacjentowi życie..
P: Ja swoich leczę. - Powiedział bez zastanowienia.
F: Dziecinada... Dziecinada... Dzieciak z ciebie,ale cóż dorośniesz. .. Wiki i Adam dyżurujecie do puki sytuacja się nie unormuję. Przemek walczy dalej i pilnuję pacjenta. Baw cie się dobrze.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
W: Przemek nie widziałeś gdzieś Falkowicza ?
P: Bo co ?
W: Bo nic pytam się gdzie jest Falkowicz bo podobno byłeś jego lewą  ręką .
P: Ważne kim ty dla niego jesteś ?
W: Chodzi mi o pacjenta.  Tego z dwójki .
P: Tego z tętniakiem aorty ?
W: Tak.
P: Rozmawiałem o nim z Falkowiczem.
W: I ?
P: No i sama pogadaj  , masz większe względy.
W: Przemek.. Zapytam jeszcze raz bo może zgubiłeś coś po drodze.. Chodzi mi o pacjenta...
P: A nie o siebie ?
W: Nie. Nie o siebie.  - Powiedziała i odeszła.
F: O przytył pan. - Powiedział Falkowicz wchodząc do lekarskiego po karty pacjentów.
P: Wie .. - Zaczął po czym szybko przerwał i wyszedł z lekarskiego zostawiając Falkowicza z wrednym uśmieszkiem. Znów Falkowicz wziął co mu było potrzebne i poszedł przed siebie. Nagle zobaczył że Nina wsiada do winy, zastanowił się krótko i wsiadł za nią.
F: Widzę że szczęście kwitnie Pani doktor. Wiem że mówią różne rzeczy ale doktor Sambor to świetny fachowiec ... Bardzo dobry wybór.
N: Rozumiem że to zawodowa uwaga. .. Przepraszam. - Powiedziała i wyszła z windy.
F: Nie to nie była uwaga zawodowa!- Powiedział za nią.
Ad: Dasz mi, dasz mi ?! ?!
F: Co ?
Ad: PIENIĄDZE !!!!!!!
F: Nie.
Ad: Daj mi , daj mi !!
F: Użyje takiego określenia które jest ci znane ale rzadko używane... Zamknij się. - Powiedział i wszedł do gabinetu zatrzaskując Adamowi drzwi przed nosem.
N: Czym ty tak zawróciłeś w głowie Wiktorii ? Obietnicą kariery ?! - Do gabinetu wpadła wściekła Nina.
F: Nie. Wiktoria taka nie jest.. Nie robi kariery przez łóżko.
N: Ty..!!- Syknęła i odeszła.
F: Ja ? - Zapytał śmiejąc się i zastanawiając na co Adamowi kasa. Nagle usłyszał pukanie. - Kogo znów przyniosło.-Pomyślał. - Proszę.- Powiedział nalewając sobie Whisky.
W: Dzień dobry. - Powiedziała i rozpromieniła się. -  Widziałeś Adama ?
F: Nie
W: Nie było go tu ?
F: Nie. A o co chodzi ?
W: Zrobił mi kawał i unikam go do czasu aż się nie odegram.
F: Rozumiem.. A co cię sprowadza ?
W: Boli mnie głowa. I przyszłam ....
F: Whisky ? - Przerwał jej.
W: Tak.- Uśmiechnęła się szeroko.
F: Proszę.
W: Dzięki. - Nagle usłyszeli syrenę dającą znak że muszą już wracać. Wypiła whisky jednym them i poszła pełnić dyżur.



No kochani oto kolejna część... Krótka ! :/ Liczę na wasze KOMENTARZE :) Są bardzo motywujące <3 Bardzo bardzo ! <3
Ps. Szczególne podziękowania dla : Wiktorii Falkowicz :) Dzięki. 

sobota, 9 sierpnia 2014

† ღ Przyjaźń na zawsze ღ †

             ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ
               
       Nie raz ból po stracie bliskiej osoby potrafi połączyć wrogów.

              ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ

Szedł szpitalnym korytarzem myśląc nad życiem, które kończy mu się powoli... Wiedział że źle zrobił żeniąc się z  Kingą ale szantażowała go a on nie miał nic do stracenia... Bynajmniej tak mu się wydawało. Consalida gdyby nie wyjechał tak z tymi oświadczynami była by jego a tu... Spieprzył wszystko. Jeszcze ten wypadek u Wawrzyniaka... Teraz tylko zostało mu dołączyć do Wawrzyniaka...
- Wiem wszystko !!! Czemu nic mi nie powiedziałeś ?! Andrzej ?!- Krzyczała niemal na cały głos.
- Nie krzycz... - Powiedział jej spokojnie wskazując kierunek gabinetu.
- Mam nie krzyczeć ?! Co ty odwalasz ?!
- Spokojnie...- Powiedział siadając za biurkiem. - Whisky?
- Spokojnie ! Andrzej ... Proszę ... Sprawdzałam wczoraj wyniki. . Jest poprawa.
- Wiki...Tak będzie lepiej.. . Nic mnie tutaj nie trzyma...
- Nie nie będzie lepiej.. Kocham cie !!! Rozumiesz ?!
-  Ja ciebie też ale daj mi spokój....- Znudzony oparł się o fotel.
- Nie. - Pocałowała go namiętnie.
- Wiki - Odsunął ją.. - To koniec. - Powiedział bez okazywania specjalnych uczuć.
- Nie. - Powiedziała stanowczo..
- Powiedzmy że dam się leczyć i ec,ec,ec... Będziesz ze mną?
- Andrzej ! Tu chodzi o życie ! I to twoje !!!
-  Czyli nie. - Powiedział  zrezygnowany
- Andrzej ! Przestań !  ! !
- Wiki... przepraszam.  - Pokazał jej na drzwi a ona wyszła uderzając drzwiami.

 ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ

- Wiki... Wiki wstawaj...  - Budziła ją Agata..
- Co jest ? - Podniosła się z łóżka a Agata usiadła obok i przytuliła kobietę.
- Falkowicz nie żyje... - Wiki napłynęły łzy do oczu. -Kinga kazała ci przekazać-Podała jej kopertę.
- Nie.. - Popłakała się.
- Przecież nic cie z nim nie łączyło... - Próbowała uspokoić ją Agata.
- Dziś ale kiedyś... Cały czas go kochałam a on mnie też... Powiedział mi...
- Wiki...
- Zostaw mnie samą... - Agata posłusznie wyszła z pokoju. Wiki otworzyła list...

                                                        Wiktoria!
Kocham cie jak nikogo innego ale życie mi się skomplikowało. Więc cóż kocham cie!
Nadal.. Pamiętaj o mnie ale nigdy nie płacz. Obiecaj mi to ! Proszę. 

- Boże... - Rzuciła się na łóżko i przykryła głowę poduszką. - To moja wina...
- Mogę? - Zapytała Agata.
- Przed chwilą tu byłaś...
- Masz gościa . - Powiedziała  po czym do pokoju weszła zapłakana Walczyk.
 - Wiktoria... Przepraszam... Wiki... - Obie rozryczały się na maksa.
- Kiedy pogrzeb...? - Zapytała przytulając poduszkę..
- Za dwa dni...Popełnił samobójstwo...
- Nie...- Płakała - Nie możliwe... on... Nie...
- Przepisał ci dom... wszystko... Mamy na pół... - płakała.
- Nam... Nie... - Dławiła się łzami Consalida.
- Jedźmy tam.. Może coś znajdziemy..- Mówiła Walczyk mając na myśli jakieś dowody, że ktoś go zabił a nie popełnił samobójstwa...
- Wiki... - Kinga zawołała Wiktorię i pokazała jej druk z którego wynikało że Falkowiczowi zostało 2 dni życia... - Wiki .... ktoś mu groził...
- Boże.... Ja się zabije. ...
- Nie daj spokój...

3 lata później Kinga i Wiktoria były najlepszymi przyjaciółkami. Zachowywały się jak siostry były dla siebie wszystkim...  


Kochani to opowiadanie jest nudne.. Wiem o tym jest krótkie,nudne i ec,ec,ec...
Ale niestety mam dziś taki humor,dziś zaczęłam pisać, dziś miało być i w ogóle...
Przepraszam i pozdrawiam :*  

piątek, 8 sierpnia 2014

Opowiadanie cz.13

                                                    Cz.13                                                

                                ~ A widziałaś kiedyś czarnego anioła? ~

Wyszła ze szpitala a zza rogu wyskoczył Adam ubrany na czarno i zaczął piszczeć identycznie jak w horrorze. Dziewczyna obejrzała się  i zmarszczyła brwi.
W: Adam bo ogłuchnę. - Zaśmiała się. - Ciekawe co jeszcze wymyślicie. 
Ad: Cholera...- Przeklną i zdjął maskę. - Jesteś nieustraszona.-Zasmucił się sztucznie.-Do czasu.-Dodał.
W: Tsaaa.. Idziesz bo zimno ?
Ad: Idę,idę. - Powiedział smutny . Dziewczyna otworzyła drzwi a zza nich wyskoczył Borys.
B: Bummm !!! - Wiki wybuchła nie kontrolowanym śmiechem a do trójki doszedł Falkowicz.
F: Udało wam się??? Czy nie?
B: Nie. - Odszedł zawiedziony a za nim Adam zostawiając Wiki i Falkowicza samych.
W: Masz dziś urodziny... Wszystkiego najlepszego.  Sto lat - Uśmiechnęła się nie pewnie.
F: Z tym 100 lat bym nie przesadzał wystarczy kilka dobrze przeżytych lat.Mam nadzieje że będzie mi to dane.- Musnął ją ustami i odszedł. A ona przygryzła wargę i weszła do środka.
P: Widzę że było ciepłe pożegnanie.
W: Nic ci do tego - Powiedziała i skierowała się do siebie. Otworzyła drzwi a zza nich wyskoczyła Woźnicka z czarną sukienką o której Consalida marzyła przez miesiąc. Od razu zaczęła krzyczeć. - Skąd ją masz ?!  - Zapytał szczęśliwa.
Ag: Dla ciebie !  - Powiedziała szczęśliwa.
W: Dziękuje !!! Dziękuje.
Ad: Wystraszona !!! - Wszyscy zlecieli się do salonu.
W: Raczej szczęśliwa. - Powiedziała a wszyscy rozeszli się wściekle.
....................................
Następnego dnia Consalidzie dopisywał wspaniały humor... Szła właśnie do szpitala gdy spojrzała na Falkowicza wysiadającego z BMW.
W: Biały krawat, białe auto.. - Podeszła do niego.
F: A widziałaś kiedyś czarnego anioła ? - Zapytał.
W: No nie... Wcale nie widziałam anioła...
F: No więc właśnie widzisz.
W: Anioł z rogami....
F: Rogami ? Rogi są tylko po to by podtrzymać  aureolę.
W: No tak... - Uśmiechnęła się  krzywo i ruszyła przed siebie.
N: Wiki !!!! - Nina chwyciła kobietę za rękę i zaciągnęła ją do lekarskiego. - I jak wyglądam?- Zapytała pokazując jej swój strój, żółtą jaskrawą suknie.
Ad: Oczojebnie. - Skomentował przechodzący obok Adam.
W: No... No... Ładnie ...wprost pięknie... - Powiedziała wolno
N: Też tak sądzę Wiki. - Uśmiechnęła się.
F: Ja bym nie przesadzał z takimi kolorami. - Do kobiet doszedł Falkowicz śmiejąc się.
N: Spadaj. - Syknęła i odeszła wściekła.
W: Andrzej.. - Powiedziała zrezygnowana.
P: Pani doktor Alan ...
F: Wiktoria. - Przerwał pielęgniarce i pokazał palcem na pana Alana stojącego na dachu.
P: Zniknął.- Dokończyła.
W: Yhm. - Wzięła płaszcz i  pobiegła na dach....-Panie Alanie proszę zejść.. - Licytowała zawzięcie.
A: Ale mam raka !!! - Płakał i trząsł się.
W: Ale rak jest wyleczalny a jak pan skoczy to nikt pana nie uratuje.
A: Ale na raka będę cierpieć  a jak spadnę to nic nie poczuje.
W: Bo zostanie pan kaleką.
A: Albo zginę.
W: Za nisko. - Kłamała.
^^^^^^
F: Adam obejdziesz go i pociągniesz na siebie. - Planował Falkowicz.
Ad: A jak spadnę ?!
F: Do góry nie polecisz.
Ad; A na dole będzie boleć- Protestował.
F: Adam jak on się zabije to ja cie  zabije.
Ad: Brata ?! Chcesz zabić brata ?!
F: Idź .
Ad: Okey, - Powiedział i poszedł. .. Wszedł na dach i pociągnął pacjenta do tyłu. Po czym wstał i zaczął wrzeszczeć na cały głos. - Żyje!!! Żyje !!! Żyje !!! Andrzej mnie nie zabije !!! Żyje !!!
F: Zatkaj się i bierz pacjenta i złaś !
Ad: A sweet focia ?!
F: Adam ! - Mimo uporu chłopak wyciągnął aparat i zrobił sobie zdjęcie z dzióbkiem.
Ad: idę ! ! - Zszedł z dachu i poszedł prosto do Wiktorii która siedziała czytając książkę. -Proszę.- Podał kobiecie kanapkę;
W: Co wymyśliłeś ? - Zapytała podejrzliwie.
Ad: Nic po prostu chce być miły.
W: Ty miły ??
Ad: Miły.
W: Dzięki.. - Wzięła kanapkę rozejrzała się  do o koła sprawdziła kanapkę i ugryzła.
Ad: Sam robiłem.
W: Dzięki. - Powtórzyła zerkając co chwilę na Adama.

Kochani oto kolejna część! <3 Tak wiem krótka ale jest :) <3 Przepraszam za nie obecność. 
No tak... Jak zwykle liczę na komentarze bo tylko od nich zależy kiedy będzie kolejna część.
P.s. Polecę kilka blogów linki dajcie mi w komentarzu <(_-.-_)> 

Chcecie miniaturkę ? :)))