Cz.5
~Nici z randki~
W: Agata którą mam ubrać ? - Wiktoria od dwóch godzin szukała idealnej sukienki na randkę z profesorem.
Ag: Może tą czarną wyszywaną. ..?- Zapytała pokazując czarną sukienkę palcem.
W: Ostatnio w niej byłam.- Powiedziała zawiedziona.-A ta ? - Nagle do pokoju bez pukania jak zwykle wparował Adam. - Adam ! Puka się ! - Powiedziała biorą czerwoną sukienkę.- A ta ?
Ad: Dla mnie to mogła byś iść w samej bieliźnie... Albo bez. - Powiedział patrząc na Wiktorię.
W: Idź ty mi z stąd ! - Warknęła do Adama , który tylko się uśmiechnął.Spojrzała na zegar i zobaczyła że do randki zostało tylko 26 minut. Wzięła czerwoną sukienkę , czarne szpilki i poszła się ubrać.
Punktualnie o godzinie 18:00 podjechało białe BMW. Na sam jego widok Przemysław Zapała zaczął się awanturować i coś krzyczeć o śmierci na co wszyscy rezydenci wybuchli śmiechem, wszyscy oprócz Wiktorii, której już nie podobały się ,,żarty'' o ile tak można to coś nazwać. Po prostu obrzydzał ją.
F: Pięknie pani wygląda. - Powiedział szarmancko ruszając z pod hotelu.
W: Pan też profesorze niczemu sobie. - Uśmiechnęła się pewna siebie. - Gdzie ...?
F: Niespodzianka .- Powiedział wesoło przewidują że rudowłosa pani chirurg zapyta ,,Gdzie jedziemy?''
W: Yhm. - Powiedziała myśląc dokąd profesor ją zabierze.
F: Nie zgadniesz. - Wyprzedził ją z uśmiechem.
W: Czytasz w myślach ? - Powiedziała zmysłowo. Patrząc na uśmiechniętego profesora.
F: Nie wiedziałaś ? - Zapytał parkując w dużym budynku w środku lasu.
W: No to mnie zaskoczyłeś .- Powiedziała wysiadając z auta.
F: Pani doktor tchórzy ? - Zapytał patrząc na Wiktorie z walecznym błyskiem w oku.
W: Nigdy. - Powiedziała dziarsko idąc za profesorem do środka. W środku było ciemno a gdy tylko oświecił światło ujrzała duży zastawiony stół i dwoma nie zapalonymi świecami. Od razu profesor poszedł i zapalił je. Odsunął jej krzesło ,usiadła i zaczęli jeść. Gdy tylko zjedli, napili się trunku i mało już być tak pięknie jak z najlepszego filmu romantycznego ale oczywiście to tylko w filmach. <Telefon Wiktorii>
W: Przepraszam.- Falkowicz uśmiechnął sztucznie a Wiktoria odebrała telefon.- Halo.
P: Wiem że jesteś na randce ze złym człowiekiem ale potrzeba WAS w szpitalu.
W: Naprawdę... - Powiedziała odkładając telefon na biurko.- Musimy jechać do szpitala.
F: Yhm... - Powiedział pomagając założyć płaszcz Wiktorii.- No cóż może następnym razem.
W: Optymista. - Powiedziała wsiadając do auta.
F: A nie będzie następnego razu ? - Powiedział z teatralnym smutnym uśmiechem.
W: Pożyjemy zobaczymy.. - Powiedziała patrząc na przystojnego profesora.
F: Czyli jutro o 19:00 ? - Spojrzał w kocie oczy Wiktorii i dostrzegł niesamowity błysk.
W: Masz dyżur. - Rzekła bez uczuć.
F: Znasz moje dyżury na pamięć ? - Zaśmiał się delikatnie a Wiktoria uśmiechnęła się złowieszczo.
W: Tylko wspólne .
F: Wspólne czyli ...? Moje i Twoje ?
W: Yhm. - Powiedziała szybko i z flirtem w głosie...
F: Jak cudownie... - Powiedział powoli z flirtem , na co Wiktoria się rozpromieniła jeszcze bardziej.
Dojechali do szpitala. Wysiedli zrobili co mieli zrobić i rozeszli się po ciuchu ignorując uwagi Niny i Przemka, szukających zaczepki by rozedrzeć te nikłe stosunki między Wiktorią Manuelą Consalidą a Andrzejem Falkowiczem.
Z samego rana spotkali się w szpitalnej kawiarni rozmawiając i śmiejąc się ze spojrzeń personelu gdy ujrzeli dziewczynę przebraną za ... Nie wiedzieli nawet jak ją , jej strój określić.
Bl: Hej mamo. - Przywitała Blanka mamę od drzwi. - Dzień dobry.- Kiwnęła do profesora głową.
Na co wstał i szepnął do ucha Wiktorii że ma się nacieszyć dzieckiem i ma nie przychodzić już dziś do szpitala, zawołać na oddział Jakubka. - Kto to ? - Dopytywała Blanka od drzwi hotelu rezydentów.- Przystojny.. Tylko kto to? - Wiktoria zaśmiała się delikatnie- Mama...Kto to ?
W: Szef.- Ruda kobieta bała się powiedzieć że coś ją z nim łączy bo Blanka na pewno powiedziała by to Agacie, która poszła by do Borysa się wygadać no bo z Wiktorią o Wiktorii się nie dało. On wysłuchał by ją uważnie i przyrzekł by że nikomu nie powie ale i tak poszedł by do Adama a tego by podkusiło albo ,,przypadkiem'' wypaplał by Przemkowi a ten znów Ninie i zaczęli by się buntować i krzyczeć ostrzegać ją.
A następnego dnia wiedział by cały szpital zresztą i tak byli na drugim miejscu w plotkach. Na pierwszym byłby nie dawny wybuch, poszczał... By najmniej tak mówiono przy Wiktorii, kiedyś znów Agata jej się wygadała że na pierwszym miejscu jest ciąża Oli. O której Wiktoria nie miała pojęcia. Musieli przed nią ukrywać takie sprawy bo na pewno tak jak i Adam ,,przypadkiem'' by coś wygadała. Tym razem jak dowiedziała się o powadzę sytuacji o tym że Ola odda dziecko dziadkom i będzie po sprawię. A jeśli dowiedział by się Przemo nie oddał by małej i Ola musiała by oddać staż jakiejś innej osobie.
B: Mamo kłamiesz, przecież widziałam was, cichy szept do ucha, nie winne gierki...
W: Rozmawiałaś z Adamem ?! - Zapytała Wiktoria słysząc o ,,nie winnych gierkach''.
B: No tak ... - Powiedziała zdając sobie sprawę jak bardzo Adam będzie miał teraz przerąbane.
W: Blanka.. - Wiktoria uspokoiła się i spojrzała się na Blankę czekającą na jakąś opowieść.
B: Byliście wczoraj na rance ? - Zapytała spokojnie siadając obok Wiktorii na łóżku.
W: Ale nici z randki bo musieliśmy operować na nowo pacjenta.
B: Ale troszkę .... - Chciała żeby Wiktoria powiedziała coś więcej a nie zmieniała temat na szpital.
W: No rozmawialiśmy w drewnianym domu w środku lasu, była kolacja no i telefon Przemka. W sprawię pacjenta.Aha. Masz nic nie mówić NIKOMU o naszej rozmowie i o mnie i Andrzeju.
B: Tak jest. - Blanka spojrzała na rozmarzoną Wiktorie i na szpital znajdujący po drugiej stronię szyby.
W: A co u ciebie ? Znów zmieniłaś styl ? Ostatnio wyglądałaś jak Christina Aguilera a dziś jak...
B: No ale jak Christina to ja byłam miesiąc temu, jeszcze nie dawno byłam emo a dziś jestem metal.
W: Yhm... - Powiedziała w myślach wspominając jej dzieciństwo i zmiany stylów co kilka dni.
B: Mamo muszę już jechać na samolot, przyjechałam tu tylko żeby się przywitać bo lecę do Londynu.
W: Czekaj.- Wyszła z pokoju i poszła do Adama. Stanęła przy drzwiach patrząc na tabliczkę wiszącą na drzwiach z napisem ,,Żadna kobieta nie ma wstępu prócz osób z moja zgodą i Wiktorii.''.
Ad: O Wiki. Nigdy tu nie wpadasz, zmieniłaś zdanie co do mnie ?
W:Tak- Adam uśmiechnął się kusząco.- Zawieziesz mnie i Blankę na lotnisko?
Ad: Jacha.- Półtora godziny później wracali już do hotelu słuchając ,,Ksiądz proboszcz już się zbliża'' w wykonaniu Kukiza. Jechali śmiejąc się i śpiewając wesoło na całe auto. ( https://www.youtube.com/watch?v=WR8-6MiAhkY ).
Zapraszam do komentowania to bardzo motywujące. Jest mi miło czytać wasze komentarze które także pomagają mi w pisaniu kolejnych części.
P.S. Przepraszam że tak krótko ale miałam wyjazd. Stało mi się coś w nogę. Strasznie mnie boli.
Nie umiem się skupić na pisaniu. Kolejna część pojawi się może w poniedziałek (24.06.2014).
Nie mam czasu na dodatek dwa blogi i muszę dzielić czas.
A więc komentować a może, może dam szybszego next'a niż myślę.
Szkoda że takie krótkie ale doskonale cie rozumiem i myślę że dasz szybszego next'a niż ci/nam się wydaję.
OdpowiedzUsuńFaWka
Wspaniałe ! Ten schematy roznoszenia się plotki ...hhhaha....Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńI jak zwykle telefon..:) Czekam na kolejne fajowe części;P
OdpowiedzUsuńFlorentyna
\Masz drugiego bloga?
OdpowiedzUsuńTak. Wspomniałam ci kiedyś że pisałam o AdWi. Już jestem na 52 i właśnie urwałam przed ślubem i będę pisać o HaPi. Już wolę HaPi niż to AdWi. Więc jakby nie patrzeć już nie piszę o AdWi tylko o HaPi.
UsuńDa się wcześniej ?
OdpowiedzUsuńMoże dam dziś , bo mam prawie gotową. Tylko kilka poprawek i publikuje
Usuńczekamy siwy
Usuńok
OdpowiedzUsuńczekamy
siwy
daj dziś proszę bardzo nawet błagam siwy
OdpowiedzUsuń