niedziela, 25 maja 2014

Opowiadanie cz.2

                                                    cz.2 

                                           ~Zbliżenie .~


Wstała rano ubrała białe leginsy , czarną tunikę z krótkim rękawem , spięła włosy z tyłu , zrobiła delikatny makijaż , ubrała szpilki i nie zdążyła się obejrzeć a białe BMW stało już pod hotelem .-Jak zwykle punktualny - Pomyślała , wzięła walizki i zeszła na dół . Wyszedł z auta przywitał się i walizki włożył do bagażnika . Odjechali . Jechali w ciszy co chwila spoglądając na siebie . Całą drogę przejechali w ciszy , zajechali szczęśliwie . Wysiedli , rozpakowali się i poszli na salę gdzie odbył się kongres .  Jakieś dwie godziny rozmawiali z profesorami po czym zaprosił ją do tańca... Tańczyli w ciszy , przy delikatnych nutach muzyki . Ona oparta głową o jego ramie , on rozmarzony .Pociągało ich coś do siebie . < Telefon Wiktorii > Wyrwana z marzeń Wiktoria odsunęła się od profesora i wyjęła telefon z torebki  .
W: Tak ? - Zapytała cicho patrząc na smutnego profesora z winem  w ręku .
Ad: Hej , jestem sam w hotelu gdzie macie kawę ? - Zapytał wesoło co zdenerwowało Wiki .
W: Trzecia szafka od dołu . - Powiedziała szybko bo chciała jak najszybciej urwać temat .
Ad: Dzięki , pa . - Powiedział wesoły .
W: Pa . - Powiedziała zawiedziona i poczuła dłonie profesora na jej tali . Następnie mokry pocałunek na szyi. Bez słowa przeszli do sypialni ... Leżała długo myśląc o tym że znów wszystko wróci do normy czyli znów będzie ją gnoił a ona będzie tego słuchać .
W: I co teraz wszystko wróci do normy ?! - Spojrzała na niego pewnie  .
F: To jest norma .. - Pocałował dziewczynę namiętnie . Lecz ona nie odwzajemniła pocałunku , bała się .
Bez słowa wstała ubrała się i poszła na kongres .
Siedziała przy stoliku z białym winem , patrząc przez dużą szybę za którą bawiły się dzieci , auta mijały je spokojnie , zakochani chodzili na spacery z pupilami . Siedziała czekając na cud . Nie pomyślała że jeśli chce się coś osiągnąć to trzeba walczyć .- Wiki , ja cie kocham , kochałem ... Zaufaj .- Podszedł do kobiety która nie oderwała wzroku od szyby . - To prawda ... Zaufaj .
W: Czyli co ?! Mam ci zaufać  a później ..?! - Zapytała patrząc na profesora .
F: A później wyjść za mnie . - Powiedział pewny siebie . - Wiki możesz mi zaufać ?
W: Mogę ale nie muszę . - Powiedziała i spojrzała na zegar . Jutro o 11:00 odjeżdżali .
F: Wiktoria . Proszę ... Jesteś jedną kobietą w moim życiu w której się zakochałem .
W: Naprawdę ? - Zapytała poważnie , ale on zauważył że to tylko jej gra . - Ty cały czas zakładasz maski. Kłamiesz ,  oszukujesz i z nikim nie jesteś szczery , myślisz tylko o sobie .
F: A ty nie zakładasz masek ? Ile razy udawałaś że na kimś ci zależy ?! Myślisz że nikt nie wie .
Wiktorię zamurowało , miał rację , są tacy sami . Identyczni . Wiedział że tymi  słowami odsunie ją od siebie ale miał racje . Świętą rację . - Wiki .. Nie tylko ja wszystkimi manipuluję jesteśmy tacy sami .
W: Nie . - Powiedziała poirytowana i poszła do siebie do pokoju . Siedziała tam długo płacząc. Nie umiała myśleć  o niczym innym tylko o nocy która była najlepsza a za razem najgorszą porażką bo miała się nie dać a spieprzyła sprawę . W końcu zebrała się i zadzwoniła do Agaty .
Ag: Halo . - Powiedziała zapłakana dziewczyna . - Wiki Marek się ze mną przespał i mnie zostawił ..
W: A ja przespałam się z profesorem   . - Obie kobiety wybuchły jeszcze większym płaczem .
Ag: Baw się tam nie przejmuj się niczym . - Rozłączyła się kobieta zalana łzami nie miała na nic ochoty nawet na rozmowy z  Wiktorią , jej najlepszą przyjaciółką  . Wiki chciała tu przesiedzieć do 11:00 i wrócić do hotelu , zapomnieć o wszystkim i wyjechać na kilka miesięcy do Hiszpanii .Uciec do Hiszpanii był jedynym wyjściem . Nagle do pomieszczenia wpadł Falkowicz .
F: Kocham cie ... Wiki zaufaj mi . - Powiedział spokojnie .  A Wiki położyła się i nawet na niego nie spojrzała .
********************************************************
Ag: Wiki . - Zobaczyła smutną dziewczynę w drzwiach . - Czyli to prawda ?
W: Tak , na dodatek mam za 10 minut z nim dyżur . - Powiedziała i poszła się przebrać . Ogarnęła się w 5 minut i poszła do szpitala . W rogu zobaczyła profesora myślącego nad czymś  . - Przepraszam . Powinnam ci zaufać . Przecież co mnie nie zabije to mnie wzmocni . - Uśmiechnęła się serdecznie a on spojrzał na nią zamyślony z błyskiem w oku . - Nad czym myślisz ? - Spojrzała na niego pół okiem i dosiadła się .
F: To była szalenie skomplikowana operacja ...No po prostu wyciągnąłem gwóźdź z głowy !
W: Yhm . - Patrzeli w słońce ogrzewając twarze ich blaskiem . Nagle wpadł na nich Krajewski .
Ad: Mówiłem ! Mówiłem ! - Krzyczał ze złości . - Ty jeszcze nigdy nie powiedziałeś prawdy !
F:  Dzzzyyyyaaasss...Dzzzzyaaanss . - Powiedział poważnie nie odrywając wzroku od słońca , Wiki domyśliła się że lepiej się w nic nie mieszać więc zabrała się i odeszła . - Mów byle szybko , bo muszę zdążyć do fryzjera . - Powiedział i spojrzał na wściekłego Krajewskiego .
Ad: Jesteś potworem ... - Wykrzywił się Adam .
F: Jestem największą szują , której nikt tutaj nie lubi .Niewiele osób chcę nawet  ze mną rozmawiać . - Powiedział to z dumą i uśmiechem na twarzy .
Ad: Szwajcarzy chcą się wycofać bo do badań nad lekiem potrzebne są trzy osoby a nas jest dwóch. Potrzebna nam trzecia zaufana osoba a dobrze wiem że nie ma takiej .
F: Jest. - Powiedział pewnie . - Wiktoria .
Ad: Ona ...?
F: Jej nikt nie musiałem dopisywać aż tylu punktów ile dopisałem tobie cymbale . - Adam miał go dość. - I co riposta za trzy dni ? - Zapytał ubawiony całą sytuacją . - Adam bez słowa odszedł . - Małą rzecz a cieszy. Teraz została tylko Wiktoria i ... ten Przemysław ... i ta jego Ludmiła ... - Pomyślał i poszedł w stronę  pokoju lekarskiego gdzie zawsze była Wiki , niestety zastał tam Przemka .
P: Zabiłeś ją .... Ty ! . - Wrzasnął gdy tylko zobaczył Andrzeja .
F: Ty do mnie z kamieniem a ja do ciebie z prezentem.. - Powiedział Falkowicz ignorując iż te słowa Przemek wziął jako zaczepkę i rzucił się na Falkowicza który pokonał go jednym ruchem .
I: Panie Andrzeju Wiktoria potrzebuje pana na sali . - Falkowicz podążył szybko za pielęgniarką .
Umył się szybko i wszedł na salę łapiąc za haki .
F: I na co to tu przyszło profesorowi doktorowi habilitowanemu haki trzymać ?
W: Yhm... - Powiedziała nie spokojnie . - Mamy dziurę w aorcie w klace ...Kardiochirurga .
F: To MY dodało mi skrzydeł . .. Nie wołać nikogo , sam się chętnie tym zajmę ... Zresztą kto by się nie zajął w takim towarzystwie . - Operacje dalszą skończyli w niewinnych docinkach .
W: Jak ty to zrobiłeś ? - Zapytała z niedowierzaniem .
F: Jestem jak laboratorium i Nostradamus w jednym ... Stwierdzę skromnie .
W: Tak . - Powiedziała śmiejąc się i wyszła z myjni .
F: Mam propozycję nie do odrzucenia ...
W: Słucham .
F: Współpraca nad lekiem nad miażdżycę ... Który może uratować ludzkość .
W: On jest nie legalny .
F: Z kąt wiesz ?
W: Wiem wszystko ... Od Zapały . - Uśmiechnęła się słodko  . - Dam ci radę  zamykaj gabinet przed obchodem . To więcej ci się Zapała nie wkradnie .
F: Muszę się go pozbyć ... A co do leków ... Zgadza się pani ? - Zapytał uśmiechając się serdecznie .
W: Nie wiem muszę pomyśleć ... A teraz pozwól ale opuszczę twe towarzystwo dla ciszy i kawy.-Uśmiechnęła się nie pewnie i wyszła . Znów on wiedział że jego ,,czary '' na nią   nie działają . Była na nie odporna jak żadna inna kobieta . Ale zdawał sobie sprawę że mu nie ufa i miała racje bo ja też bym nie ufała najpierw ją gnoił a potem Big Love ? Nie , to tak nie działa najpierw trzeba się zakochać a to co między nimi jest (Na razie ) to jest tylko to że oboje się rozumieją nie można nazwać przyjaźnią , zakochaniem a tym bardziej miłością . .. Uśmiechnął się do siebie ruszył wolnym krokiem do gabinetu , mijając przy tym pielęgniarki chodzące w kółko bez celu . Otworzył drzwi i wolnym krokiem podążył do biurka , za którym usiadł . Myślał cały czas o Wiktorii i wspólnej nocy , pocałunkach  i ... jej słowach ,, I co teraz wszystko wróci do normy ? '' i jej zaszklonych oczach . ,, Nie , nie nigdy '' dodał w myślach i uśmiechnął się do siebie. Następnie zaczął analizować jej oczy , twarz , włosy , figurę  ... ,, Piękna '' pomyślał i uśmiechnął się jeszcze bardziej . Po czym przybrał maskę obojętnego w razie gdyby jakiś nie ,, wychowany smarkacz'' wpadł bez pukania do drzwi, co Adamowi wydawało się ,, zbędną rzeczą przez którą tracimy cenny czas i wtedy jesteśmy na rażeni na niewpuszczenie '' no więc Krajewski nie pukał bo po co ? Kiedyś także dodał ,,Pukam tylko jak chcę , pamiętam i sprawa jest mniej ważna . ''  . Profesor uważał Adama za dziecko któremu brak ,, kindersztuby '' i ,, oleju w głowie ''  ... Ale w połowie miał racje bo był on naiwny i podejmował decyzje zbyt pochopnie . Oglądał się tylko za panienkami . Zmieniał je jak rękawiczki , zresztą Falkowicz robił tak samo aż do czasu poznania Wiktorii w której się zakochał lecz bał się przyznać . Lecz teraz jak zdobył się na odwagę to nie może odpuścić . Znów ona myślała podobnie tylko że ona chciała spróbować ale bała się i strach wygrywał , tylko raz spróbowała i teraz żałuje że ktoś poza Agatą się dowie o nocy z profesorem . Nudziło mu się   postanowił usiąść za pianinem . Zaczął delikatnie uderzać w klawisze. Dźwięki muzyki zwabiły Wiktorię . Zapukała delikatnie i po ,, Proszę '' skierowała się do pianina usiadła na ławeczce i patrzała to na profesora to na jego ręce . W pewnym momencie uderzyła delikatnie w klawisz po czym zaczęli  wspólnie grać . Pięknie im szło , zgrali się jak na sali operacyjnej .- Ma pani idealne dłonie do gry.-Uniósł dłoń lekarki i delikatnie pocałował . Znów zaczęli grać .
W: Muszę  iść . - Powiedziała smutnie .
F: Odprowadzę panią . - Powiedział wstając od pianina i pomagając założyć lekarce płaszcz .
Wyszli przed szpital trzymając się pod ramię . Szli jednym tempem . Odprowadził ją pod blok  i przyciągnął do siebie .- Dziękuje  . - Powiedział uwodzicielsko .
W: To ja dziękuje . - Pocałowała delikatnie profesora w policzek i weszła do budynku .



środa, 21 maja 2014

Opowiadanie cz.1

Siema . Założyłam ten blog z myślą o FaWiomankch . Zapraszam do komentowania , można komentować anonimowo .
                              Cz. 1 . ~Co mu się stało że tak naglę się zmienił ? ~

Wiktoria siedziała w lekarskim , nocny dyżur z profesorem , według niej nic gorszego nie mogło ją spotkać . Siedziała , siedziała nawet nie wiedziała kiedy usnęła .
F: Ładnie tak spać na dyżurze ?! - Do lekarskiego wpadł z chytrym uśmieszkiem Falkowicz . Wiktoria nawet nie drgnęła . - Pani Wiktorio !!!
W: Tak ordynatorze ? - Zapytała pewna siebie i ani razu się nie zająknęła . Miała go dość ale przysięgła sobie że nie odpuści i się nie zwolni . Była z siebie dumna że wytrzymywała już dziesięć miesięcy .
F: Śpi pani w pracy ! - Miał dosyć , Wiktorii nie dawała mu satysfakcji z wygranej . Imponowała mu , pociągała go i chciał żeby była tylko jego na zawsze ale mistrz i uczennica ?
W: Nie przecież mam otwarte oczy . - Powiedziała radośnie chodź miała już tego dosyć . Tych ciągłych licytacji , złości i jego ... Profesor doktor habilitowany , nauk medycznych Andrzej Falkowicz okazał się taką szują jakich mało . - Coś jeszcze profesorze ? - Zapytała z uśmiechem chodź miała ochotę się poryczeć .
F: Nie widzę z panią dalszej współpracy ! - Krzyknął a ona miała już gotową ripostę.
W: To niech się pan zwolni .- Powiedziała spokojnie z nadzieją że to ją zwolni i będzie mogła wrócić do Gorzowa , do Tomasza , na stare śmieci . Ale on ... On czekał aż ona sama odejdzie .
F: Ja ? - Był zdumiony co usłyszał od osoby która była dla niego ,, Nikim '' a naprawdę wszystkim , jego myślami , jego marzeniami ... Wszystkim . Kochał ją ale bał się przyznać .
W: Yhm . - Powiedziała obojętnie . Wychodząc z lekarskiego . Bynajmniej chciała wyjść ale zatrzymały ją słowa prof. Andrzeja .
F: Kocham cie . Imponujesz mi , zaśmiecasz moje myśli , jesteś jedyna  na całym świecie .
W:  Z takim tekstem możesz iść do cyrku ... - Nie zdążyła dokończyć bo profesor wpił jej się w usta .
Dziewczyna oderwała się od niego i uciekła . Poszła do parku , trzeciej w nocy do parku .
F: Wiki to prawda . Czyta prawda zaufaj mi ...? -  Czekał na odpowiedź była ona jedyna w swoim rodzaju , kochał ją jak nikogo innego . Pierwszy raz w życiu się zakochał . I to jeszcze w niej ... ?
W: Już ci wierzę ... Kochałam cie cały czas ... - Mówiła śmiejąc się w duszy . - Żart . - A on głupi uwierzył a ona ... A ona była świetną aktorką . Potrafiła świetnie manipulować ludźmi , tak jak on. Byli podobni jak dwie krople wody a za razem wyjątkowi ... Nie byli przewidywalni , byli w prost zaskakujący .
F: Kocham cie ... - Mówił z ciszonym głosem  . - Jak mam ci to udowodnić ?
W: No właśnie  , gnoisz , oszukujesz , całujesz i obrót o 180 stopni ?
F: Wiki , do zdania na medycynę brakło ci dwóch punktów , dopisałem ...
W: Nie musiałeś , a co z Kingą ? - Powiedziała pewna siebie . Nie uroniła nawet łzy chodź miała ochotę ryczeć . - Ożeniłeś się z nią ?! Zostawiłeś .
F: Nie jestem potworem , mam dać ci to na papierze ? A z nią ... Szantaż .
W: Ty  boisz się szantażu , nie wieże . - Powiedziała wchodząc do szpitala . Myśląc o tym czy może to jest dobra pora na odejście czy czego on chce .
F:  Nie , to , tylko to chroniło mnie przed samotnością , ale to już jest nie aktualne .
W: Yhm . O patrz właśnie skończyłam dyżur . - Ubrała się i wyszła . Zostawiła tylko samotnego Falkowicza, nie chciała żeby się  to tak skończyło . Ale przecież nie kocha go , przynajmniej jej się tak wydawało . Był dla niej dobrem i spokojem . ..
Weszła do hotelu , rozebrała się i poszła spać . Długo nie umiała zasnąć cały czas myślała o pocałunku o tej chwili która zmieniła całe jej do tych czasowe stosunki z profesorem . Imponował jej i to bardzo . Myślała cały czas  , nawet nie zauważyła kiedy usnęła . Spała do 7:00 , obudził ją krzyk Agaty na Borysa .
Ag: Debilu ! Mówiłam ci ... Nie bierz mojego szamponu ! Wziąłeś to masz !!!
B: I jak ja teraz do szpitala pójdę ?! - Wiki zaciekawiła ta sytuacja , weszła do  salonu i zobaczyła blond Borysa . - Wiki jest na to jakieś  lekarstwo ?! - Był mega wściekły a Agata śmiała się .
W: No .... Ogolić się na łyso , albo przefarbować  bo to jest porządna farba .
B: A samo jakoś nie zejdzie ? - Zapytał z nadzieją . Patrząc łaskawie to na Agatę to na Wiki .
W: No za jakieś ... dwa czy tam trzy miesiące . < Dzwonek do drzwi >
Wiktoria w samych majtkach , tunice za kolana , rozkopanych włosach otworzyła drzwi za którymi stał idealnie naszykowany , wyprasowany Falkowicz . - Tak ? - Zapytała znudzona .
F: Proszę Wiki ... - Powiedział pewny siebie podając dziewczynie jakieś druki , 100 różowy bukiet i dwa bilety . - Czekam na decyzje do jutra . - Odwrócił się na pięcie i wyszedł .
Ag: Czy ja o czymś nie wiem , on się zmienił czy co ? - Zapytała z nadzieją że dowie się więcej .
W: Wiesz wszystko . -  Po wiedziała i wręczyła Agacie papiery . - Chodź zobaczymy jaką dał mi prace domową . - Zaczęła się śmieć i weszły do pokoju . - Patrz ! - Pokazała Agacie druk na którym było podkreślone że Andrzej Falkowicz nie jest potworem . A na drugim papierze pisało coś o kongresie , i właśnie do tej kartki były doczepione dwa bilety . Na jednym widniało nazwisko Falkowicz a na drugim Consalida .
Ag: Jedziesz ? - Zapytała patrząc poważnie na rudą panią chirurg . Wiki przecząco pokręciła głową . - Jedź mówię ci będziesz się świetnie bawić , a jego ignoruj i no tak ... Powiedz o co mu chodzi bo jeszcze wczoraj złamanego grosza byś nie oddała . - Uśmiechnęła się patrząc cały czas przeszywającym wzrokiem na Wiktorię , która cały czas patrzała przez okno .- Wiki ... Przecież wiesz że nie możesz sobie na nic pozwolić, nawet nie możesz mu zaufać . No i gadaj o co chodzi .. - Powiedziała szybko i cicho tak jak gdyby chciała żeby Wiki nic nie usłyszała . - Wiki ... Mówisz czy nie ? ... Wiki no .... Wiki ....
W: Wczoraj zasnęłam w pracy , on przyszedł i zaczęła się kłótnia i potem powiedział że mnie kocha i takie tam i że ... - Wiktoria zacięła się. -  I takie tam , później mnie pocałował , ja uciekłam i potem chciałam zaświadczenie że nie jest potworem . I co dziś się wydarzyło to już wiesz . - Posmutniała .
Ag: No ale i tak jedź , ignoruj go i baw się dobrze bo  nie na co dzień  poznaje się sławnych ludzi jak profesor Shulz . A co do niego to ...  Daj mu kosza , chociaż będzie brnął w to dalej ty się zatrzymaj i stój nie daj się , on w końcu odpuści ... No ale zmień my temat , słyszałaś że po jutrze wprowadzi się tu jakiś nowy chirurg . - Agata mówiła a Wiki patrzała w ścianę  ignorując Agatę . - Wiki ?!
W: Słysze  . -  Wiki wysyczała przez zęby chodź spokojnie , Agata na nowo zaczęła paplać bzdury .
Ag: Może jakiś ładny dla ciebie skarbie samotny . - Wiki przypomniały się słowa profesora ,, Nie , to , tylko to chroniło mnie przed samotnością , ale to już jest nie aktualne '' . Może mówi prawdę a może nie , myślała dziewczyna . -  Co ty na to ? - Zapytała z nadzieją że Wiki palnie coś o miłości ale ... Myliła się .
W: No nie wiem może i samotna ale ... - Wiki znów zatrzymała się w myślach . ,, Ale zakochana w nie właściwej osobie która ma ją gdzieś i kłamie '' pomyślała . - Ale mi z tym dobrze . - Uśmiechnęła się .- A jak tam Marek hm ...? - Zapytała żeby nie zostać sama z myślami , chociaż nie słuchała ale czuła że nie jest sama . I właśnie w tedy uświadomiła sobie jak ona boi się samotności ... - Może i on mówił prawdę ...- Pomyślała . Nie może tylko na pewno ale ona ... Bała się go , najpierw ją gnoił a później pocałował .
Może to tylko sen . Przecież on wyrwał ją ze snu . - Agata uszczypnij mnie . - Agata spojrzała na  Wiktorie i uszczypnęła dziewczynę według prośby . ,, Kocham cie '' i jego poważna mina ...
Ag: Wiki halo . - Pomacha Wiki przed oczami książką a młoda lekarka uśmiechnęła się . - No więc Mareczek kupił mi samochód no ale ja  nie mam prawa jazdy . - Wiki cały czas patrzała smutna na Agatę , która nie przerywała sobie  ani na moment opowieści . - No więc powiedział że kupi mi karetę zaprzężoną w pięć białych koni , sny z  bajek tysiąca i jednej nocy .... Kocham go .... - Agatka uśmiechnęła się marząc o ślubie ... - Chcesz być świadkiem ? - Te słowa obudziły Wiktorie  . - Na moim ślubie ?
W: Jasne . - Powiedziała pewnie . I znów zaczęła myśleć z kim pójdzie . Imponował jej a nawet się jej podobał ale te całe ciepłe słówka trwały dopiero jakieś 15 minut a ona od ośmiu godzin o nim myśli .
I przez 15 minut zakochała się w profesorze niegdyś przez nią uważany za ,, profesora z piekła , diabłem , potworem bez duszy , osobą która zapomniała że też kiedyś była studentem ... '' Ale postanowiła nie przełamywać lodu jako pierwsza i cały czas czekać na jego ruch . - Może on chce się tylko ze mną przespać  i znów by stosunki wróciły na miejsce . - Pomyślała pewna siebie . Mam go gdzieś . Nie lubię go ...
Ale na kongres pojadę , nie dam mu tej satysfakcji . - Agata zdecydowałam że pojadę  na ten kongres. Niech się dzieje co chce . - Powiedziała czekając na reakcje Agaty .
Ag: Super . Mówię ci będziesz się świetnie bawić a na niego nie zwracaj uwagi . - Powiedziała uradowana przyjaciółka . - A wracając do Marka ...- Znów zaczęła paplaninę o chłopaku . Była w nim zakochana po uszy i jeszcze więcej . - Powiedział że mnie kocha nad życie . - Zrobiła duże oczka . - Jest jedyny w swoim rodzaju . Chce się rozwieść z Dorotą .. - Wiki zamurowało .
W: To on ma  żonę i ty tak jakby jesteś jego kochanką ? - Powiedziała patrząc na Agatę .
Ag: Yhm . - Powiedziała smutna . - Na razie , on jej nie kocha żyją w dwóch różnych domach , światach .
Ona chce zrobić karierę a on zbudować dom a w nim rodzinę . - Powiedziała zauroczona .
W: Ty i rodzina ? Ty nawet kota oddałaś do schroniska . O psu to nawet nie wspomnę .
Ag: Oj tam , ludzie się zmieniają . - Powiedziała wesoła . - Powiedział że Dorota chciała po prostu zrobić karierę przez łóżko .  - Powiedziała i po smutniała . - Ale to tam szczegół . Dał mi taki duży pierścionek , mam czas na decyzje do jutra . Zgodzę się . Kocham go . - Agata nie wiedziała że Marek chce tylko jednego , przespać się z nią . -  Ale co tam , nie jestem materialistką . - Uśmiech na jej twarzy znów zajął miejsce na twarzy . < Telefon Wiktorii .> .
W: Tak ? - Powiedziała obojętnie nie patrząc kto dzwoni . - Halo .
Ad: Hej , jestem Adam . Dostałem numer od Falkowicza kazał mi zadzwonić jak zgubię się w Warszawie , a więc dzwonię . - Powiedział radosny i pewny siebie .- Przyjedziesz ? - Zapytał .
W: Pewnie. Gdzie jesteś ? - Zapytała . I dała znak Agacie żeby się zamknęła a najlepiej wyszła .
Ad: Koło dużego kościoła , parku . - Powiedział zabawnie . - Ty jesteś ruda co nie ?
W: Yhm . A co ?
Ad: A nic bo dał mi jakieś zdjęcie ładnej rudej dziewczyny i telefon .
W: Aha . Będę za jakieś 10 minut a ty idź do parku koło dużego dębu .
Ad: Spoko pa .
W: Pa . - Bez zastanowienia zamówiła taxi i gdy tylko wsiadła wykręciła numer do profesora .
F: Takk skarbie ? - Zapytał pewny siebie . - Chodzi o Adama ?
W: Tak . Kto to jest ? Żądam wyjaśnień . - Krzyczała do słuchawki .
F: Jutro ci kochanie wszystko wyjaśnię na romantycznej kolacji . - Powiedział jeszcze pewniejszy siebie .
W: Ta . Do zobaczenia w szpitalu . - Powiedziała i rozłączyła się . - To tutaj dziękuję .
Szła wolnym krokiem do dębu patrząc stare zdjęcia na telefonię . Nagle podbiegł do niej młody i przystojny mężczyzna . - Adam ? - Zapytała patrząc na niego .
Ad: Tak . A ty pewnie jesteś laską profesora  ? Dużo o tobie opowiadał .
W: Na prawdę ?  Cholera ten człowiek jest nie normalny .
Ad: Wiem . Ale teraz wydaję się na naprawdę zakochanego .
W: Ta . Jak zwykle . - Powiedziała znudzona i równym krokiem ruszyli do szpitala . - Opowiedz coś o sobie. - Poprosiła Wiki .
Ad: Urodziłem się w Polsce , w wieku 19 lat wyjechałem do Londynu . - Powiedział poważnie . - A ty ?
W: Urodziłam się w Polsce w  wieku 2 lat wyjechałam do Hiszpanii , później od 18 do 24 przebywałam New Yorku . No i dwa lata temu  przyjechałam do Polski  . - Powiedziała szybko .
Ad: A czemu przyjechałaś ? - ,, Ciekawski '' Pomyślała Wiki .
W: Do byłego , z resztą ... - Zacięła się.
Ad: Zresztą ...
W: Z resztą nie tylko , mam dosyć facetów .
Ad: Ja kobiet . - Wiki uśmiechnęła się . - Czyli nie miałaś łatwo ? Ja też nie .
W: Yhm ... To tutaj . - Pokazała dużą placówkę . - Tam jest hotel . Ja idę do szpitala .
Ad: Czekaj . - Poszli razem do szpitala Adam poszedł do lekarskiego a Wiki do profesora .
F: Kochana . Co chciałaś ? - Powiedział podnosząc się z fotela . - Jedziesz na kongres ..?
W: Jadę . - Powiedziała siadając w fotelu na przeciwko .