wtorek, 23 grudnia 2014

Opowiadanie Wigilijne :)

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia Wiktoria i Andrzej mieli zamiar spędzić na Karaibach.
-Karaiby, ciepło, cudowne widoki, plaża... - Marzyła Consalida w towarzystwie Agaty.

- Bla bla bla.- Zaprotestowała Agata.- Są święta! Nie czujesz tego klimatu? Zobacz... Żywa choinka...
- Sypiące się po ziemi igliwia.
-Oj tam.  A  ten zapach...
- Nie ma żadnego zapachu ! - Pokręciła głową Wiktoria.

- Jakby nie było w kolędzie ,,Ta noc..To choinki woń..''. Ale zobacz ubieranie choinki, Wigilia, cudowne chwile w gronie najbliższych... Prezenty. 
- Prezent to ja sobie na Karaibach kupię.
- Ale to nie to samo... Gdzie go dasz? Jak choinki nie będziesz miała? Hm...?
- Pod palmę.

- Wiki, są święta. Z kim będę przygotowywała kolację wigilijną? No z kim?!
- Z Olką.
- Ola to ma dziecko. Ma zajęcie. Wiki nie opuszczaj mnie.- Rozpłakała się Woźnicka.
- To jedź z nami !
-Nie ! Święta Bożego narodzenia to tradycja. Pamiętam jak się poznałyśmy, nasza pierwsza wspólna Wigilia i ty wtedy powiedziałaś ,,Nie zostawię cie już nigdy, przyjaźń na zawszę'' i podarowałaś mi  nasze zdjęcie oprawione w ramkę z czerwonym napisem ,,Na zawszę'' i do tego wieczorową sukienkę o której zawsze marzyłam...- Dusiła się płaczem.

- Nie płacz- Objęła ją.- Ale zobacz możesz pojechać z nami, słońce, palmy...
- Karaiby to idealne miejsce.-  Zgodziła się z Consalidą.-Ale na wakacje.
- Nie chcesz jechać to nie. - Wstała z kanapy i ruszyła w kierunku drzwi. 

- Już nie pamiętasz jak byłaś sama?! I zostałam ci ja ! A teraz ?! Masz mnie gdzieś! Tylko ,,Andrzej! Andrzej!'' a kiedyś płakałaś z nienawiści do niego!
-Agata...? - Rozpłakała się.- A ty nie pamiętasz swojego męża?! - Uciekła w kierunku zaśnieżonej ławki w stroju szpitalnym.
Usiadła na ławce, po policzkach spływały jej zimne łzy niosąc za sobą ciemny makijaż. 

- Wiki...? - Usiadł koło niej Falkowicz, który właśnie zaczął swój dyżur.- Chodź natychmiast do szpitala bo się przeziębisz. -Wziął ją pod rękę i ruszyli w stronę szpitala gdzie położyła się na fotel .- Co się stało?- Okrył ją  czule kocem i podał kubek gorącej herbaty. 
-Pokłóciłam się z Agatą.
- Ale to nie powód żeby wychodzić na taki mróz, chcesz być chora przez humor Agaty?

-To nie jej humor...Ona ma rację. Ja muszę coś przemyśleć.- Odstawiła kubek na stole i ruszyła porozmawiać z osobą wytrwałą w słuchaniu, z doświadczeniem, spokojną umiejącą podarować dobrą radą... Do Hany Goldberg która sama ostatnio wiele przeszła. Zaczęło się od odejścia Piotra do Magdy i córki Tosi, następnie romans z Radwanem co owocowało piękną, zdrową córką Mileną. Milena urodziła się 24 stycznia 2014, jest to mała blondyneczka z ogromnymi niebieskimi oczami. Ostatnio nauczyła się słodko czołgać po ziemi. Dzięki niej Hana i Radwan zapomnieli o swojej przeszłości i stworzyli cudowną rodzinę, w  której każdy jest szczęśliwy.
- Hana. - Usiadła obok kobiety - Ja...

- Wiem.- Objęła ją.- Była u mnie Agata. I z tego co wiem to powinnyście się jak najszybciej pogodzić. Łączy was niesamowita więź, nie zrywajcie jej.
-Ale to nie  moja wina...
- A czyja? - Przerwała jej.-  Nie gniewaj się Wiki ale wina jest po obu stronach... Agata nie powinna ci rządzić a ty nie powinnaś wybuchać i zostawiać ją kiedy ona ma tylko ciebie. Ty masz Andrzeja a ona kogo? Marka z humorami ,,Kogo chce a kogo nie?''. 

- Czyli co mam zrobić? Nie wiem...? 
- Porozmawiaj z nią, a teraz sorry Wiki ale Milena siedzi sama z Krzysztofem, pewnie się nudzą. Przemyśl moje słowa.
- I znów zostałam sama-Wyjęczała po czym poszła szukać Woźnickiej.
- Wiki ! - Zawołała Woźnicka
- Agatko, przepraszam... Ja zostanę w Polsce. Zostawię Andrzeja tylko mi wybacz.

-Nie to ja przepraszam... Jedź z Andrzejem. Ja zostanę.
- Nie!
- Nie kłóćmy się już nigdy, zrób jak chcesz możesz zostać a ja rozmawiałam z Andrzejem i najwyżej pojadę z wami. - Uśmiechnęła się szeroko.- Przecież życie różne kolory ma trzeba cieszyć się z minionego dnia... - Zanuciła po czym skierowały się do lekarskiego. 

Usiadły w lekarskim wypełniając papiery gdy w radiu zaczęła lecieć cicha melodia ,,Kolędy dla Nieobecnych''. Consalida natychmiast przełączyła ją.
- Przypomina mi się dzieciństwo. Zawsze kogoś przy naszym stole brakowało...
-Wiem co czułaś.- Kolędy leciały dalej a kobiety zauroczone nie zwracały nawet uwagi że czas leci nie ubłaganie i za nie całe dwa dni wigilia, a porządki nie zrobione, karpia jeszcze nie ma, ciast, pomysłów na 12 potraw, choinki ubranej... Siadły nadal w cichym, przytulnym pokoju lekarskim nucąc kolędę...

- Jaką kolędę lubisz najbardziej? - Zapytała Woźnicka nie odrywając wzroku z zasypanej choinki widniejącej za szybą.
- ,,Lulaj że Jezuniu'' Pamiętam jak miałam 8 lat i mama nuciła mi ją do snu...A ty?
- ,, Jest taki dzień'' - Uśmiechnęła się ciepło. 

- Nie znam...Zanuć. - Poprosiła Consalida.
- Jest taki dzień...Bardzo ciepły chodź  grudniowy; dzień zwykły dzień w którym gasną wszelkie spory. Jest taki dzień w których radość wita wszystkich, dzień który każdy z nas zna od kołyski... - Zaczęła śpiewać Woźnicka a oczy zaczęły błyszczeć jej się wesoło.
-Ty chyba zawody pomyliłaś... Za miast CLEOnators powinny być AGATOnators.
- Weź bo się zarumienię... 

-Już się zarumieniłaś. - Uderzyła ją zadziornie poduszką. 
- Wiki... Wiki! - Wyjęczała. - Skończyłyśmy dyżur 3 godziny temu...
- Do domu. - Wstała gwałtownie, przebrała się i ruszyła w kierunku hotelu.


                                                     ^^^ Wigilia ^^^
Siedzieli wszyscy czyli Adam, Borys, Ola,Przemek,Wiki, Andrzej oraz Agata przy wigilijnym stole, rozmawiając, słuchając kolęd oraz oglądając prezenty. Wszyscy lekarze poczuli silną więź, której nie czuli do tą. Adam próbował spokojnie zachowywać resztki kultury, Borys znów oglądał się za godziną 21:20 o której ustalili wymianę prezentami, Andrzej poczuł się jak kiedyś, jak w pełniej rodzinie, z bratem z mamą i tatą. Teraz czuł się  częścią  rodziny rezydentów. Poczuł że nie jest już uznawany za wrednego samotnika lecz  za sympatycznego, stanowczego, szanowanego oraz niekiedy wrednego profesora. Nie stracił też tajemnicy. Tajemnicy że jest on w środku czuły i wrażliwy. A Ola poczuła że jej marzenia wreszcie się spełniły, ma męża może nie idealnego ale ma. Ma córkę, Franię która właśnie przeżywa swoje drugie w życiu święta. Przemek znów postarał się zachować urazę do Falkowicza i złożyć  mu szczere życzenia. Wiki z Agatą cieszyły się szczęściem swoich i innych.
- Cieszę się że was mam. - Powiedziała Agata patrząc na rozżarzony kominek.
- Nie ważne gdzie ważne że zwami.  - Uśmiechnęła się szczerze Consalida.



Dziękuje wam za 12 tysięcy wyświetleń. Jesteście dla mnie wszystkim. Kocham was :* Liczę także na komentarze ;) Opowiadanie dedykuje wszystkim fanom FaWi <3
                                                         :* Wesołych świąt. :*
                     Zdrowia, szczęścia, miłości...  i czego sobie życzycie.


5 komentarzy:

  1. Śliczne opowiadanie, moja droga, śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana genialne opowiadanie!!!! Cudo po prostu! Jest mega! Ja również życze ci wesołych Świąt i co tam sobie wymarzysz, na resztę życzeń zapraszam do mnie no na opowiadanie oczywiście też!!! Kocham!! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie ! <3 To bardzo motywujące i daje mocnego kopa :P
Można komentować anonimowo.