~Ty... Rób co 10 lat temu.~
Agata siedziała w salonie czytając gazety plotkarskie gdy do pokoju weszła wesoła Consalida.
W: Zabieram cie na siłownie !!! - Powiedziała rozradowana i usiadła obok blondynki.
Ag: Gdzie ? - Zdziwiła się- Może się przesłyszałam, przesłyszałam się..- Pomyślała z nadzieją.
W: Siłownie.. Przypakujemy trochę, no chyba że wolisz biegać?
Ag: O której na tą siłownie ? - Zapytała znudzona pomysłami Consalidy.
W: Za.... 30... minut...- Powiedziała wyjmując telefon z kieszeni. Bez spojrzenia na wyświetlacz i bez upewnienia się kto dzwoni odebrała. Był to Falkowicz, był zapisany w kontaktach Consalidy jako ,,Diabeł- Nie odbieraj'' -Słucham..- Powiedziała pewna że dzwoni Sambor by poinformować ją o jutrzejszej zmianie dyżuru.
F: Myślałem że pani nie odbierze. - Powiedział pewny siebie.- Jadę do klinki która znajduje się w Szwecji, na 4 dni...Jedzie pani?- Zapytał pewny że Consalida złamie się i zgodzi.
W: 4 dni bez Falkowicza.... - Pomyślała.- Niestety nie mogę, bo... Mam grypę...
F: Przebadać panią? - Zapytał z troską.
W: Nie! Agata mnie badała i... Jest okey..
F: Czyli może pani jechać. - Zauważył że Consalida coś kręci.
W: Nie mogę, naprawdę źle się czuje. Może następnym razem.
F: Dobrze.. Do widzenia. - Nie odpowiedziała tylko rozłączyła się.
W: Falkowicz jedzie na 4 dni do Szwecji !!! - Zawołała szczęśliwa.
Ag: No cudownie... Chyba i jak myślisz kto go zastąpi?
W: No Adam. W końcu jest jego bratem.
Ag: No właśnie, mi wydaję się że Adam nie nadaje się na bycie ordynatorem przez pół godziny a co dopiero 4 dni, będzie musiał poprowadzić odprawę...
W: O kurwa... Ale wolę Adama niż tego bufona. - Naglę rozległ się dzwonek do drzwi poszła sprawdzić a tam Falkowicz. - Agata, Agata, Agata !!! - Zawołała szeptem.- Falkowicz jest zagadaj go a ja idę się położyć. - Tak jak Wiki powiedziała tak Agata zrobiła.
Ag: Dzień dobry profesorze, co pana sprowadza ? - zapytała naiwnie.
F: Wiktoria jest chora, chciałbym ją przebadać.
Ag: Wiki do ciebie! - Zawoła Agata.
W: Dajcie mi odpocząć wszystko jest okey...
Ag: Wszystko jest okey... - Powtórzyła.
F: Ale...
Ag: Wiki nie ma ochoty na odwiedziny, do widzenia. - Zamknęła drzwi na klucz.
F: Ale...
Ag: Do widzenia. - Powiedziała i odeszła od drzwi.
...................................................................
K: Andrzej szukałam Cie. - Zawołała gdy tylko zobaczyła Falkowicza który szedł z Adamem.
F: O co chodzi? - Zapytał znudzony.
K: Kocham cie, kochanie. Mam propozycje nie do odrzucenia.
F: Odrzucam. - Przerwał jej.
K: Zamieszkajmy razem. - Uklękła.
F: Wstawaj, nie wygłupiaj się...- Powiedział cichym,spokojnym głosem.
K: Czyli się zgadzasz...?
F: Nie ! - Powiedział śmiejąc się, znów Kinga uciekła płacząc.
Ad: Ta Kinga to jest świnia...
F: Nie obrażając świń oczywiście. - Powiedział po czym spoważniał. - Oddam ci moje miejsce...
Ad: Gabinet?! Dostane gabinet !!!
F: Nie. Mówimy o sprawach realnych. Zostaniesz ordynatorem na 4 dni.
Ad: Ja... - Chciał powiedzieć ja pierdolę ale Falkowicz spojrzał na niego surowo i powiedział ,,Ja jestem taki ...szczęśliwy..''
F: No więc do widzenia.
Ad: Co już jedziesz?! Co ja mam zrobić ?!
F: To co zawszę ja.. - Powiedział i wyszedł.
.....................................................................................................Następnego dnia...
Ad: Podczas nie obecności Falkowicza, znaczy profesora Falkowicza ja zostałem ordynaturem, czy jakoś tak... - Zaczął odprawę Adam. - Dziś na izbę posyłam Agatę...
Ag: Dlaczego mnie ?!
Ad: Wypiłaś moje piwo. A teraz mogę kontynuować? - Wszyscy zgodnym głosem powiedzieli ,,Tak'' - Borys i Sambor wspólny wyrostek. - Zaśmiał się bo właśnie kazał Borysowi i Samborowi być w jednym pomieszczeniu. To tak jakby zamknąć psa i kota w jednym pokoju. - Wiki ty pójdziesz ze mną do składzika... Po... Pójdziesz i tyle. Jakieś pytania?
N: A co ze mną ?
Ad: Ty.. Rób to co 10 lat temu. -Zaśmiał się.
N: Skąd ty wiesz...?!
Ad: Od profesora Falkowicza a teraz Wiki pozwól.
N: Drugi bufon.- Zaśmiał się, czując że Falkowicz będzie z niego dumny i da mu w kieszeń.
Ad: Wiki ?
W: Słucham ordynatorze. - Powiedziała wyczuwając głupotę.
Ad: Pożyczysz dwie stówy ?
W: Na co ?
Ad: Na to piwo co wypiła Agata...
W: Piwo nie kosztuje 200 złotych. - Oparła się o szafę.
Ad: Ale ....
W: Dam. - Wyciągnęła portfel i dała mu 200 zł.
Ad: Dzięki - Powiedział i wybiegł ze składzika.
Przepraszam za jakość poprzedniej części :/
Ta część jest nudna i wgl... Ale nie miałam weny .
Liczę na komentarze :D
W: Siłownie.. Przypakujemy trochę, no chyba że wolisz biegać?
Ag: O której na tą siłownie ? - Zapytała znudzona pomysłami Consalidy.
W: Za.... 30... minut...- Powiedziała wyjmując telefon z kieszeni. Bez spojrzenia na wyświetlacz i bez upewnienia się kto dzwoni odebrała. Był to Falkowicz, był zapisany w kontaktach Consalidy jako ,,Diabeł- Nie odbieraj'' -Słucham..- Powiedziała pewna że dzwoni Sambor by poinformować ją o jutrzejszej zmianie dyżuru.
F: Myślałem że pani nie odbierze. - Powiedział pewny siebie.- Jadę do klinki która znajduje się w Szwecji, na 4 dni...Jedzie pani?- Zapytał pewny że Consalida złamie się i zgodzi.
W: 4 dni bez Falkowicza.... - Pomyślała.- Niestety nie mogę, bo... Mam grypę...
F: Przebadać panią? - Zapytał z troską.
W: Nie! Agata mnie badała i... Jest okey..
F: Czyli może pani jechać. - Zauważył że Consalida coś kręci.
W: Nie mogę, naprawdę źle się czuje. Może następnym razem.
F: Dobrze.. Do widzenia. - Nie odpowiedziała tylko rozłączyła się.
W: Falkowicz jedzie na 4 dni do Szwecji !!! - Zawołała szczęśliwa.
Ag: No cudownie... Chyba i jak myślisz kto go zastąpi?
W: No Adam. W końcu jest jego bratem.
Ag: No właśnie, mi wydaję się że Adam nie nadaje się na bycie ordynatorem przez pół godziny a co dopiero 4 dni, będzie musiał poprowadzić odprawę...
W: O kurwa... Ale wolę Adama niż tego bufona. - Naglę rozległ się dzwonek do drzwi poszła sprawdzić a tam Falkowicz. - Agata, Agata, Agata !!! - Zawołała szeptem.- Falkowicz jest zagadaj go a ja idę się położyć. - Tak jak Wiki powiedziała tak Agata zrobiła.
Ag: Dzień dobry profesorze, co pana sprowadza ? - zapytała naiwnie.
F: Wiktoria jest chora, chciałbym ją przebadać.
Ag: Wiki do ciebie! - Zawoła Agata.
W: Dajcie mi odpocząć wszystko jest okey...
Ag: Wszystko jest okey... - Powtórzyła.
F: Ale...
Ag: Wiki nie ma ochoty na odwiedziny, do widzenia. - Zamknęła drzwi na klucz.
F: Ale...
Ag: Do widzenia. - Powiedziała i odeszła od drzwi.
...................................................................
K: Andrzej szukałam Cie. - Zawołała gdy tylko zobaczyła Falkowicza który szedł z Adamem.
F: O co chodzi? - Zapytał znudzony.
K: Kocham cie, kochanie. Mam propozycje nie do odrzucenia.
F: Odrzucam. - Przerwał jej.
K: Zamieszkajmy razem. - Uklękła.
F: Wstawaj, nie wygłupiaj się...- Powiedział cichym,spokojnym głosem.
K: Czyli się zgadzasz...?
F: Nie ! - Powiedział śmiejąc się, znów Kinga uciekła płacząc.
Ad: Ta Kinga to jest świnia...
F: Nie obrażając świń oczywiście. - Powiedział po czym spoważniał. - Oddam ci moje miejsce...
Ad: Gabinet?! Dostane gabinet !!!
F: Nie. Mówimy o sprawach realnych. Zostaniesz ordynatorem na 4 dni.
Ad: Ja... - Chciał powiedzieć ja pierdolę ale Falkowicz spojrzał na niego surowo i powiedział ,,Ja jestem taki ...szczęśliwy..''
F: No więc do widzenia.
Ad: Co już jedziesz?! Co ja mam zrobić ?!
F: To co zawszę ja.. - Powiedział i wyszedł.
.....................................................................................................Następnego dnia...
Ad: Podczas nie obecności Falkowicza, znaczy profesora Falkowicza ja zostałem ordynaturem, czy jakoś tak... - Zaczął odprawę Adam. - Dziś na izbę posyłam Agatę...
Ag: Dlaczego mnie ?!
Ad: Wypiłaś moje piwo. A teraz mogę kontynuować? - Wszyscy zgodnym głosem powiedzieli ,,Tak'' - Borys i Sambor wspólny wyrostek. - Zaśmiał się bo właśnie kazał Borysowi i Samborowi być w jednym pomieszczeniu. To tak jakby zamknąć psa i kota w jednym pokoju. - Wiki ty pójdziesz ze mną do składzika... Po... Pójdziesz i tyle. Jakieś pytania?
N: A co ze mną ?
Ad: Ty.. Rób to co 10 lat temu. -Zaśmiał się.
N: Skąd ty wiesz...?!
Ad: Od profesora Falkowicza a teraz Wiki pozwól.
N: Drugi bufon.- Zaśmiał się, czując że Falkowicz będzie z niego dumny i da mu w kieszeń.
Ad: Wiki ?
W: Słucham ordynatorze. - Powiedziała wyczuwając głupotę.
Ad: Pożyczysz dwie stówy ?
W: Na co ?
Ad: Na to piwo co wypiła Agata...
W: Piwo nie kosztuje 200 złotych. - Oparła się o szafę.
Ad: Ale ....
W: Dam. - Wyciągnęła portfel i dała mu 200 zł.
Ad: Dzięki - Powiedział i wybiegł ze składzika.
Przepraszam za jakość poprzedniej części :/
Ta część jest nudna i wgl... Ale nie miałam weny .
Liczę na komentarze :D